Poszedłem sobie nad pastwisko , chciałem zapomnieć o złych myślach towarzyszących mi . Shanti zakochała się w Balou , to dla mnie był koniec .
- Przecież ja ją kocham - pomyślałem .
Bujałem w obłokach rozmarzając o Shanti .
Po chwili zobaczyłem ją pasącą się na łące .
- Jej jaka ona jest śliczna ! - pomyślałem - może lepiej zawrócę ? - może lepiej będzie jak nie spojrzę jej w oczy .
Zawróciłem . Jednak na moje nieszczęście klacz zawołała :
- Hej Tepig czemu uciekasz ?
- A nic zostawiłem w jaskini włączone żelazko .... Yyyy znaczy muszę iść .... - powiedziałem zdezorientowany .
Klacz na mnie popatrzyła z dziwnym wzrokiem .
- Zostań !
- Nie wolę już iść .
Shanti podbiegła do mnie .
- Zaraz przyjdzie Balou , wolę iść .
- Poczekaj , on pomaga alfą . A co ?
- Słyszałem że go bardzo lubisz - odpowiedziałem nieśmiało .
Klacz osłupiała patrzyła na mnie .
- Chodź na łąkę ! Chwilę pogadamy .
Dobrze - uległem pod presją klaczy .
Poszliśmy na łąkę . Przebiśniegi dalej kwitły , drzewa stawały się bardziej zielone , ptaki wesoło śpiewały .
- Pięknie tutaj - powiedziałem z uśmiechem na ustach .
- Prawda ! - odpowiedziała mi wesoła klacz .
Położyliśmy się na łące wesoło parskając . Gdy wstałem , byłem cały w błocie .
- Ale brudas ! - zakpiła ze mnie Shanti .
- Ach tak ... ? Poczekaj !
Wziąłem trochę błota w kopyta i rzuciłem nim w klacz . Była cała brudna .
- Może damy ci na imię Łatka ? Takaś ty łąciata ...
- Wojna ?
- Śmiało !
Zaczęliśmy rzucać w siebie błotem i trawą . Czułem się wspaniale w towarzystwie Shanti .
- Nigdy tak dobrze się nie bawiłem ...
- Ja też !
- Pić mi się chce - powiedziałem zdyszany .
- może pójdziemy w stronę jeziora ?
- Nie mam nic przeciwko .
Po drodze zauważyliśmy bawiące się źrebięta , starszych pracujących w jaskiniach ... i młodych nie przejmujących się niczym . Gdy szliśmy wydeptaną ścieżką zauważyłem przebiśniegi . Skrycie oddaliłem się od klaczy i podszedłem w to miejsce . Urwałem kilka dla Shanti , dogoniłem ją szybko .
- Popatrz , białe kwiaty znasz ?
- Oczywiście ! To przebiśniegi ! Piękne .
- A więc proszę - ukłoniłem się klaczy podając jej kwiatki .
- Wpiąć ci je w grzywe śliczna ?
- Jeśli chcesz ..
Wziąłem kwiaty i wpiąłem jej w grzywę .
- Jesteś jeszcze piękniejsza ! - powiedziałem
- Dzięki ! Ty też jesteś niczemu sobie !
Po chwili przed nami stało jezioro .
- Wiesz , myślałem że to troszkę mniejsze jest . Ale no nic .
- Hop ! - wskoczyłem do wody . - Co Shanti ? Boisz się ?
- No coś ty ! A zimna ?
- Troszkę , ale chłodna kąpiel ci się przyda .
Klacz z zamachem wskoczyła do wody . Podpłynęła do mnie . Ochlapałem ją wodą .
- Nie ruszaj się !
- Czemu zimno !
- Trzeba cię umyć !
Chlapaliśmy się a\nawzajem , dalej byliśmy brudni . Podpłynąłem do brzegu .
- Uciekasz ? - zawołała Shanti
- Nie no coś ty pływam !
Szybko podpłynąłem do Shanti . Pocałowałem ją w policzek .
- Jesteś piękna , mądra i taka kochana - jak mógłbym cię zostawić ?
Klacz na mnie popatrzyła i powiedziała :
<Shanti ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz