wtorek, 30 kwietnia 2013

od Wei i Tyriona

Wea szła przed siebie. Dotarła do miejsca, gdzie kiedyś spotkała tego źrebaka. Uśmiechnęła się lekko. Czasami o nim myślała. Nie często ale jednak. Myślała co teraz robi, jak mu się wiedzie. Czy Wolf Dark już doszczętnie zniszczyła jego dobre serce?
Naglę przystanęła jak wryta. Nad jeziorem stał młody ogier. Wyglądał na roczniaka, czyli był w jej wieku. Lekki wiatr rozwiewał mu grzywę. Wpatrzony w taflę srebrnej wody nie poruszał się, a jego kasztanowata sierść lśniła od kropelek porannej rosy.
***
Popatrzyłam na stojącego nieopodal młodego ogiera. Coś w głowie mi świtało. Był tak podobny do Tyriona, a jednak.. Przecież nie widziałam go od paru dobrych miesięcy. Jaki teraz jest? Pamięta jeszcze mnie? Przełknęłam ślinę. Koń stał tak wpatrując się w swoje oblicze. Nie ruszał się. Zrobiłam krok do przodu, jeszcze jeden. W końcu stanęłam za nim. Usłyszał mnie. Zastrzygł uszami i gwałtownie odwrócił się. Popatrzyliśmy na siebie.
***
Gapiłem się otępiały na klacz. Coś we mnie krzyczało: To Wea! jednak nie mogłem wydusić z siebie słowa. W końcu zdobyłem się na niewyraźne:
-Hej Wea...
Klacz nadal jednak stała w miejscu. Speszyłem się lekko.
****
- To.. to ty? - zapytałam cicho.
Nastąpiła cisza. Ogier długo nie odpowiedał. Wyglądał, jakby coś w nim przygasło.
- Nie pamiętałaś o mnie, prawda? - zapytał roztrzęsionym głosem.
****
Klacz nie odpowiedziała.
Uśmiechnąłem się -Mogłem się tego spodziewać..-westchnąłem- no dobrze Wea to jak tam leci..?
***
Pokręciłam głową.
- To ja raczej powinnam cię zapytać, co u ciebie. - powiedziałam.
Ogier westchnął.
***
-Jakoś się żyje. Dali mi niezły wycisk z tymi wszystkimi ćwiczeniami i treningami. Teraz chcę zacząć wszystko od nowa...
****
Spuściłam głowę. Wiedziałam już, że Tyrion nie był taki sam jak w źrebęcych latach. Nie.. Odwróciłam się machinalnie. Zaczęłam galopować w stronę Łąki, jednak coś mnie zatrzymało.
****
Podbiegłem do klaczy.
-Wea... Nie przesadzaj. Tylko nie to.
Spojrzała na mnie.
-Pokazać ci co potrafię? - uśmiechnąłem się by zatuszować stare niepowodzenia
****
Odwróciłam głowę. Ogier podszedł do mnie od strony mojego wzroku.
- Proszę cię, Wea.. - westchnął. - Daj mi chociaż szansę, okey?
Pokiwałam tylko lekko głową.
****
Zastanowiłem się co mogę jej pokazać.
Najpierw wilk, czy bardziej zebra?! Matko, jest tyle zwierząt na ziemi...
-Może ty masz jakąś inicjatywę? - odparłem zrezygnowany
****
- Ale w czym? - odburknęłam.
Ogier popatrzył na mnie smutno.
****
-W tym co mogę ci pokazać? - wydukałem. Dopiero po chwili zorientowałem się jak to głupio brzmi..-Może jednak zaprowadzisz mnie już do stada.
****
- Dorosłeś. Jesteś wyrzutkiem. - powiedziałam. - Nie mogę.
Ogier spuślił głowę.
****
-No Wea.. - okrążyłem ją - nikt się przecież nie dowie...
****
Zmierzyłam go piorunującym wzrokiem.
- Rose ma oczy dookoła głowy. - powiedziałam oschle.
***
-To prześlizgniemy się pod nią - uśmiechnąłem się szelmowsko
***
Prychnęłam.
- Przestań. - chrząknęłam. - Będę miała przez ciebie tarapaty.
***
-A już nie masz? Wea proszę cię będę grzeczny... - trąciłem ją lekko w ramię- nie bądź taka...
***
Odsunęłam się od niego.
- Nie wierzę ci. - powiedziałam
***
-A jakie masz do tego podstawy? - uśmiechnąłem się niewinnie -Mógłbym sam tam dojść, ale...
****
- Przestań! - krzyknęłam. - Nie jesteś już taki jak w młodości! Nie mogę ci ufać. Stałeś się wyrzutkiem!
****
Wea mnie troszkę zgasiła.
-Może i jestem troszkę mniej czarujący, ale to nie znaczy jeszcze, że jestem zimnym mordercą...
*****
- Zrozum, stałeś się wyrzutkiem.. - powiedziałam trochę milej widząc minę ogiera. - A wyrzutek nie może wchodzić do Stada..
*****
-Nie chcę tego zrozumieć... 
- Miałeś swoją szansę. - powiedziałam smutna. - Nie wykorzystałeś jej. Rose będzie już zawsze dla ciebie zła.
Westchnęłam.
***
-Nie obchodzi mnie Rose. Powinna się gdzieś schować. - zachichotałem - Ale no cóż skoro nie możesz. To nie będę wtrącał cię w kłopoty. - uśmiechnąłem się. - A tak na marginesie to kim są twoi rodzice? zapytałem, lecz zobaczyłem tylko smutek na twarzy klaczy...
-Wea.. coś nie tak?
****
- Nie, nic.. - odpowiedziałam cicho. - Przepraszam Cię, Tyrion.
Ogier popatrzył na mnei badawczo. Zawahałam się.
- Możesz ze mną iść.. - szepnęłam przełykając ślinę.
Już teraz bałam się ochrzanu od Shanti, Delicate, Alf..
****
-Wea! Ty nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy! - uśmiechnąłem się do niej. Z tym uśmiechem moja twarz wyglądała jak wielki naleśnik polany syropem klonowym. - I wiesz.. jakoś zadbamy by Rose się nie wpieniła...
****
Uśmiechnęłam się lekko.
- Cieszę się. - powiedziałam ciepło.
*****
-To świetnie. Tylko, że nie mam pewności, czy pozostali członkowie mnie zaakceptują... Jednak to nie ma już znaczenia.
*****
- Na pewno. - uśmeichnęłam się.
***
-Dlaczego tak myślisz? - zdziwiłem się - ze to nie ma znaczenia?..
****
Pokręciłam głową.
- Jeżeli się.. ekhem.. poprawisz? To może Alfy cię przyjmą.. Lecz wątpie. Inni nie mają znaczenia. - wyjaśniłam.
****
-Wea wiesz co fajna jesteś... - szepnąłem jej na ucho
******
Uśmiechnęłam sie lekko, po czym westchnęłam głęboko. Tak na prawdę, nie wiedziałam co robić.. Bałam się.
*****
-Wea nie martw się.. Jakoś się ułoży. Nie będą się na ciebie gniewać w nieskończoność.- spojrzałem na klacz- Nie pomagam ci prawda?
*****
- Starasz się. - odpowiedziałam. - Dziękuję. Chodźmy już.
Ogier usmiechnął się szeroko. Pogalopowałam na północ. Tyrion ruszył za mną.
***
-Możesz mi coś o sobie opowiedzieć? - zagadnąłem dość uprzejmie
****
- Znowu chcesz wyciągnąć jakies informacje ode mnie na temat stada..? - westchnęłam.
***
-Nie... - spojrzałem jej wesoło w oczy - bardziej informacje na temat ciebie Wea.
***
Wzruszyłam ramionami.
- Urodziłam się tutaj, w stadzie.Była wtedy zima, a dokładniej - luty - zaczęłam. - Moją mamą jest Shanti, taty nie znam.. Mam brata Mefista, jak wiesz.
****
-Pamiętam go - uśmiechnąłem się - Uratował mi skórę... A co najbardziej lubisz robić? - zaciekawiłem się
*****
Odwzajemniłam uśmiech i zwolniłam do kłusu.
- Sama nie wiem.. - zamyśliłam się. - Spacerować samotnie po zmierzchu.
****
-Serio? - wyszeptałem- mamy dość podobne zainteresowania... Ja lubię natomiast latać. To takie zabawne...
****
Zdziwiłam się.
- Umiesz latać? - zapytałam z podziwem.
***
Uśmiechnąłem się w duchu widząc jej zainteresowanie.
-Mogę zamienić się w orła, pegaza... Jest dużo możliwości. Może ty też kiedyś spróbujesz?
****
- Ale ja nie umiem. - zasmuciłam się.
Po chwili dobiegliśmy na miejsce, z którego było widać łąkę, a na niej pasące się konie.
***
-Ale ty potrafisz zamienić się w istotę powietrza prawda?
-Ale skąd ty?... - zdziwiła się
-Spokojnie to się wie. A więc skoro umiesz to penie też nauczysz się latać. Uwierz to wspaniałe uczucie!
****
Zamyśliłam się.
- To prawda. - ucieszyłam się. - Już kiedyś latalam, przypominam sobie.
- No widzisz. - zaśmał się ogier.
- Jesteśmy już przy łące... - dodałam niepewnie.
***
-A więc chodźmy.. - jęknąłem , już widziałem minę Rose i jej złość na Weę....
****
Zawahałam się. Wkroczyłam na łąkę niepewnie. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. W oddali zobaczyłam Rose.. Dobrze, że w oddali, pomyślałam.
***
Siwa klacz. Wyglądała nawet nawet. Jednak. Obróciła się. Mina Hitler, nogi Stalin, Oczy Mussolini.
-O mój boże... - pomyślałem i próbowałem schować się za moją znajomą. Nie wyszło. Byłem większy od Wei i komicznie wyglądały te moje podchody wyglądały komicznie...
Alfa zamaszystym krokiem podeszła do nas. Usłyszałem jak Wea przełyka głośno ślinę...

(Silvera, CD?)


6 komentarzy:

  1. A tera to minie tysiąclecie zanim Rose (<3) to dokończy xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, mam coś do dokończenia. No cóż, dokończę kiedyś tam xD

      Usuń
  2. Mina Hitler, nogi Stalin, Oczy Mussolini- ależ charakterystyczne xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, z wyrzutka robicie kolejnego lalusia:
    -Wea! Ty nie wiesz ile to dla mnie znaczy- uśmiechnąłem się.
    *
    Odwzajemniłem uśmiech
    *
    - Wiesz, jesteś nawet fajna....- szepnąłem
    *

    LOL xD

    OdpowiedzUsuń