czwartek, 18 kwietnia 2013

Od Martela - jak się tu znalazłem

Większość mojej historii jest w mojej historii(XD). No ale ok. Gdy byłem już blisko terenów Stada Białej Róży(oczywiście tego jeszcze nie wiedziałem) zauważyłem konie. Pomyślałem że to strażnicy i że pilnują terenów jakiegoś stada. Byłem szybki i miałem moc zmylenia przeciwnika więc ją wykorzystałem. Przebrnąłem przez granicę nie zauważony. Rany po ludziach jeszcze się nie wyleczyły i gdy się poruszałem bolało mnie. Zobaczyłem źrebaki bawiące się razem na polanie. Nagle zbliżył się do mnie jeden źrebak i zapytał:
-Hej. Kim jesteś.-zapytał kasztanek
-Nazywam się Martel i szukam kogoś kto mnie weźmie do stada.
-Aha-odpowiedziała mała klaczka.-Może chcesz z nami pobiegać?
-Yyy… Ok. A w co się bawicie?
-Amber! - krzykła myszata klaczka – Najpierw powinno się przedstawić
-Ojeju… nic się chyba nie stało. Tylko zapomniałam.-Ja się nazywam Amber, a ta myszata to Candy, obok niej stoi Diaz, a jego siostra to Nihet. To ta łaciata stoi koło Layli. A to Mokka, Mortuus i Cień.
-No teraz możemy zacząć się bawić.-odpowiedziała Nihet. -Bawimy się w chowanego ganianego, co ty no to?
-A ja na to jak na lato! -krzyknąłem
-Dobra, ty liczysz, zgoda? -powiedziała Mokka
-Zgoda- Zgodziłem się.
-1, 2, 3….SZUKAM !!!
Widziałem małe ogonki i kawałki główek źrebiąt, ale nie chciałem popsuć im świetnej zabawy.
-Tu cię mam!
-Ooo… widzę że się wszędzie pochowały te kochane dzieci.- powiedziałem donośnym głosem
-Tu jesteś Candy!
-Nie złapiesz mnie! – krzyczała uciekając.
-1, 2, 3, za siebie Hahaha… -zaśmiała się Candy.
Po chwili wszystkie źrebaki były już przy zamawiance.
-Rzeczywiście jesteście szybkie-powiedziałem.
Nagle zza krzaków wydał się kobiecy(głos klaczy) głos.
-Dzieci, chodźcie.
Wszystkie źrebaki odpowiedziały błagalnym głosem że tylko 5 min. Głos odpowiedział:
-No dobrze, ale tylko 5 minutek.
I zaczęliśmy znowusz się bawić. Pierwszy raz tak się ubawiłem, bo w młodości nie miałem takiej okazji.
Aż w końcu zza krzaków wyszła klacz i popatrzyła na mnie dziwnie a zarazem złowrogo i powiedziała:
-Dzieci odsuńcie się od niego
-Ale on nic nam nie zrobi, tylko bawi się z nami.-odpowiedziała Nihet
Klacz podniosła delikatnie głowę i powiedziała:
-Szukasz czegoś?
-Ja tylko… no… wiesz… -jąkałem się
-No… - mówiła klacz.
-Ja tylko bawiłem się ze źrebakami a tak ogółem szukam stada.
-Doprawdysz? A więc zapraszamy. Pogadamy tylko z Alfami.-odpowiedziała już przyjacielsko klacz.
-To tylko nasza przyszła Beta, Shanti. Nie bój się niej. Ona cię zaprowadzi do Alf, a one są bardzo miłe- odpowiedział Diaz.
Tak wogule bałem się pierwszego wrażenia, myślałem że będzie tak jak zawsze-że będę znów uciekał lub odchodził.
-Idziesz czy nie! – zawołała miłym głosem Shanti.
-Tak, już idę! –krzyknąłem
Obejrzałem się i uśmiechnąłem się do źrebaków, a one patrzyły i mówiły w myślach-Wszystko będzie dobrze. 
(Shanti? Dokończysz maine opowiadanie?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz