poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Od Sindre i Mefista
Kłusowałem leśnymi uliczkami. Słońce świeciło, kwiaty kwitły. W powietrzu czuć było wiosnę. Nagle zobaczyłem kogoś w oddali
***
Zauważyłem poruszającą się daleko, rozmazaną plamę. Pewnie jakiś koń ze stada, pomyślałem. Ale chcąc to sprawdzić pogalopowałem za "punktem". Po chwili byłem blisko niego.
***
- Kim jesteś? - zapytałem i zmierzyłem go wzrokiem.
***
Nie myliłem się.
- To ja, Mefisto. - powiedziałem. - Ze stada. Nie poznajesz mnie?
****
- Nie. Najwidoczniej nie mieliśmy okazji się poznać. Co tu robisz?
*****
- Chciałem zobaczyć, kim jesteś. - odpowiedziałem. - Nie poznałem cie z daleka. Ty jesteś Sindre, tak?
***
-Tak - odpowiedziałem.
****
- Masz czas? - zapytałem. - Bo akurat nudzi mi się.
***
- Tak się składa, że akurat mam chwilkę - zaraz po wypowiedzeniu tego zdania usłyszałem dziwny dźwięk. Przysłuchiwałem się mu przez chwilę. Co to może być? - myślałem. Z zamyślenia wyrwał mnie Mefisto:
- Nad czym tak rozmyślasz? - zapytał.
- Słyszysz to, co ja?
***
Wsłuchałem się w powietrze. Po chwili usłyszałem dziwny, jęczący odgłos.
Pokiwałem głową w zamyśleniu do Sindre.
*****
- Co to może być? - zapytałem - może chodźmy to sprawdzić?
Mefisto pokiwał głową.
********
Po chwili zastanowienia ruszyliśmy w stronę granic. W głowie miałem najgorsze przeczucia...
Po chwili doszliśmy.
*******
- Tu zaczyna się granica. Chyba nie powinniśmy tu być...
Zacząłem się bać, jednak nie dałem tego po sobie poznać.
***
Jęki słychać było coraz głośniej... Wyraźnie dochodziły zza granic stada. Zawahałem się.
- Wychodzimy? - zapytałem.
***
- Nie wiem.. Może to któres ze źrebiąt zabłądziło i zaplątało się w krzaki.. A jak ty myślisz?
****
Pokręciłem głową.
- Te dźwięki wyraźnie słychać tam. - pokazałem głową za granice. - Może ktoś potrzebuje naszej pomocy?
****
- Zostań tu.
Niepewnie zrobiłem krok do przodu. Rozejrzałem się. Otaczały mnie ponure drzewa. Wokół panowała ciemność. Było tak cicho, że słyszałem bicie swojego serca.
*****
Podszedłem cicho do ogiera. Po prostu nie mogłem ustać w miejscu i patrzeć, jak Sindre znika w mgle. Jeżeli stawimy jeszcze jeden krok - przekroczymy granice.
***
Zawahałem się. Spojrzałem za siebie. Mefisto szedł za mną.
- Dlaczego tu nie zostaniesz? Poradzę sobie sam. Wróć na łąkę i o mnie się nie martw.
***
Popatrzyłem na niego jak na wariata.
- Co co ty! - powiedziałem z wyrzutem. - Jak już ktoś ma zostać, to ty.
***
Westchnąłem.
- Na pewno?
- Na pewno - odpowiedział.
- Pójdę pierwszy. Gdyby coś lub ktoś mnie zaatakował uciekaj.
*****
Pokiwałem głową i ruszyłem za ogierem. Jęki dobiegały zza pobliskich krzaków.
***
Pogalopowałem do krzaków. Ujrzałem przestraszona i poranioną Mokkę zaplątaną w wielkie krzaki. Natychmiast zacząłem ją rozplątywać.
- Szybko! Uciekajcie! - krzyknął Mefisto.
- Dlaczego?
- Zobaczyłem przyszłość. Coś ukrywa się tam - wskazał na pobliskie drzewo.
Nim wypowiedział tę słowa skoczyło na mnie kilka wilków. Było ich około 7. Mefisto patrzył osłupiały.
- Zabierz Mokkę i uciekaj! - wydusiłem. Wilki raniły mnie coraz bardziej. Strużka krwi utworzyła pokaźną kałużę na ziemi. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami. A więc to tak zginę.. Z coraz większym trudem łapałem powietrze. Próbowałem walczyć, jednak na próżno. Poddałem się, zamknąłem oczy w ciszy i spokoju czekając na koniec.
***
- Nie możesz umrzeć! - wrzasnąłem.
Zrobiłem pierwsze, co mi przysżło do głowy - spaliłem od środka wilka. Upadł na ziemię; nie żył. Mokka podbiegła do rannego Sindre i go uzdrowiła.
******
Słyszałem stukot kopyt i wycie wilków. W powietrzu unosił się zapach spalenizny. Otworzyłem oczy. Żyłem. Na Mefista rzucił się ostatni wilk - reszta nie żyła. Wstałem. Nogi uginały się pode mną. Nim zdążyłem zrobić krok wilk padł martwy na ziemię. Przeteleportowałem Mokkę i Mefista na łąkę.
- Dziękuję - powiedziałem.
- Nie ma za co. Nie zostawilibyśmy cię tam - odpowiedział Mefisto.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz