- Chętnie - odparłam z uśmiechem.
Właściwie to cały dzień się nudziłam.Mars cały czas siedział nad rzeką duchów nie wiadomo po co.Shila i Candy miały siebie i to im wystarczało.Pilnowałam je ale często zostawały u Asuny - mojej przyjaciółki bo lubiły się z nią bawić.Ten spacer to była dla mnie miła odmiana od codziennego życia.Poszliśmy do Ogrodu Miłosnego.
- Pięknie tu - zachwyciłam się.
- Tak - odparł ogier.
Po chwili podszedł i zerwał kilka najpiękniejszych kwiatów po czym mi je podał.
- Dziękuję , są piękne - uśmiechnęłam się.
- Pięknie kwiaty dla pięknej klaczy - odwzajemnił uśmiech.
Spacerowaliśmy jeszcze chwilę.Zrobiło się późno.
- Chyba czas już wracać - powiedziałam spoglądając na coraz ciemniejsze niebo.
- Racja - odparł.
Ruszyliśmy w stronę łąki.Ogier odprowadził mnie do mojej jaskini.Pożegnałam się i weszłam do niej.Zauważyłam że ogier położył się na trawie.
- Nie masz jeszcze swojej jaskini ?
- Nie , bo nie ma wolnych.Rose powiedziała że będą one dopiero za 3 dni więc śpię pod gołym niebem.
- Co ty , choć do mnie.
- A Mars ?
- Wyjechał , ma wrócić dopiero po jutrze choć.
Lucky wszedł do jaskini.Następnego dnia rano obudził mnie szelest.Ktoś wchodził do mojej jaskini.Rozejrzałam się i zobaczyłam tylko Lucky'ego.Spojrzałam na wejście.Stał tam Mars...
< Lucky ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz