Rozpaczliwe rżenie dobiegało zza krzakow. Wzięłam głęboki oddech. Teraz albo nigdy. Ani Levela, ani dzieci nie udało mi się znaleźć. To może być któryś z nich. Wzięłam rozbieg. Przeskoczyłam nad krzakami. Sindre nadal nie było, Nero walczył z Shake'm a Level nieprzytomny leżał na trawie. Shake i Nero spojrzeli się na mnie oczami jak spodki. No tak, zawsze muszę mieć jakieś głupie wejście... Ale w tej chwili to było mało istotne. Kopytem odepchnęłam Nera. Podeszłam do Shake.
- Gdzie jest Sindre?!
- Skąd ja mam to wiedzieć? Moja wina, że jesteś nieodpowiedzialną matką?
- Słuchaj, Shake. Mam cię serdecznie dość..
-Ja ciebie też, idź się lepiej odchudzać..
- ...nie przerywaj mi. Co mam zrobić, abyś odczepił się w końcu ode mnie i od mojej rodziny?
- No nie wiem.. - odpowiedział wyraźnie znudzony - a jak myślisz?
***
Bezskutecznie szukałem rodziny. W końcu poddałem się i zacząłem błądzić wśród zieleni roślin. Zobaczyłem drogę na moją ulubioną, ukrytą polanę.
Stwierdziłem, że po tak długiej wędrówce odpocznę. Zajrzałem tam ukryty za krzakami. Zawsze tak robię, na wypadek, gdyby było tam jakieś dzikie i groźne zwierzę. Nie wierzyłem w to, co zobaczyłem.
***
- Tylko na tyle cię stać? Poddaj się, zaoszczędzę trochę czasu.. - z szyderczym uśmiechem powiedział Shake.
I stało się coś całkowicie niespodziewanego. Na Shake'a skoczył - już w pełni sił - wściekły Level. Bójka trwała, kiedy wkroczyłam do akcji i rozdzieliłam ogierów. Oboje byli poobijani i mieli głębokie, krwawiące rany.
- Czy nie można załatwić tego bez przemocy? - zapytałam.
- Yyy, jak widać nie? - odpowiedział zirytowany Level.
Nie zwróciłam uwagi na jego odpowiedź. Mówiłam dalej:
- Ty Shake nie będziesz się zbliżał do nas, my nie zbliżymy się do ciebie. Proste i logiczne.
- I co, i mam tak łatwo dać wam za wygraną?
- Zastanów się. Nikt nie przegrywa, ale też nikt nie wygrywa. Bez niepotrzebnych walk.
- To nie koniec. Dopadnę was. Zobaczycie - i pogalopował w stronę jeziora.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz