Słońce świeciło mocno. Co prawda rano było zimno i pochmurnie, lecz wieczór był bardzo słoneczny. Promienie oświetlały wnętrze jaskini. Obiecałam Ardanowi że pójdę z nim dzisiaj do lekarza. Szczerze? To nie chciało mi się iść. Przecież noga mnie już nie boli więc, po co do niego iść? Sama nie wiedziałam, ale jak już obiecałam to muszę dotrzymać danego słowa. Delikatnie podniosłam się, a on podtrzymał mnie. Razem poszliśmy do lekarza. Okazało się że nie ma Tosi, więc musiał nas przyjąć inny lekarz. Była to Bethanny. Obejrzała nogę i stwierdziła że noga leczy się szybciej niż sama sądziła.
-No, jak będzie szybciej wyleczona to szybciej będę mogła wyjść na dwór- pomyślałam
Ardan z powrotem zaniósł mnie do jaskini i zapytał:
-No to jesteś pewnie zadowolona?
-Z nogi? Tak. Z wizyty u lekarza? Nie.- odpowiedziałam. Ogier spjżał na mnie podchwytliwie.
-No co?
-Nie nic- powiedział
-Fajnie. To na mnie tak nie patrz. A ona powiedziała wogule kiedy mogą zdjąć mi ten bandaż?
-Chyba… nie.
-No to na co czekasz? Leć i spytaj się jej. Ja nie mogę- powiedziałam
-Spokojnie. Już idę. Tylko się z tąd nie ruszaj
-Hahaha… bardzo śmieszne. Znasz inne tego rodzaju żarty?
-Niestety nie, ale gdybym umiał to bym ci je wszystkie opowiedział
-Dobra. Fajnie. Leć, bo się spóźnisz.
-Spoko, tylko…- nie dokończył
-Leć! Papa- krzyknęłam. Ogier popatrzył się na mnie dziwnie i pogalopował w stronę jaskini Bethanny.
Ułożyłam się spokojnie na kamieniu obleczonym w mech i czekałam na Ardana.
-Ciekawe co mi powie?- pomyślałam i położyłam głowę na mchu.
(Ardan? Co mi ciekawego tym razem powiesz?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz