-I jak? Podobał ci się wyścig?
-To nie był wyścig, ale ok.
-Nawet gdyby był to i tak bym wygrał
-No taa… jasne… mistrzu
-No tak. A co? Nie wierzysz mi?
-Pewnie że nie, bo to ja bym wygrała, nie ty.
-No tak. Z pewnością byś mnie wyścignęła
-A założysz się
-Dobra. No to dawaj
-Spoko. 1… 2… 3… START!- krzyknęła Sombra i pognała prosto przed siebie
-Ej! Nawet się nie ustawiłem!
-To już nie mój problem!
-Już ja ci pokażę- powiedziałem i pocwałowałem za Sombrą. W pewnym
momencie szliśmy łeb w łeb jak to mówią. Gdy dobiliśmy do jeziora,
Sombra zatrzymała się gwałtownie tak że wleciałem na nią. Poturlaliśmy
się do wody.
-Moja sierść!
-Moja również- powiedziałem
-Hahaha… zresztą… a masz…- powiedziała i wskoczyła do wody, przy tym mocno mnie ochlapała.
-Ach to tak? Ok., jak tak to tak- odpowiedziałem i ochlapałem klacz.
Bawiliśmy się tak przez cały wieczór. W końcu zmęczeni wyszliśmy z wody i
pokładliśmy się na trawie. Akurat był zachód słońca. Szybko się
wygrzaliśmy i wysuszyliśmy. Patrzyłem na zachód jak na ukochane
zwierzątko. W pewnej chwili, Sombra powiedziała:
(Sombri? Też fajnie wymyśliłaś imię XD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz