Leżałem zmęczony w boksie i wsłuchiwałem się w odgłosy burzy. Do naszego boksu wprowadzili klacz. Była to Live. Wrzasnęła coś do nas, ale nie usłyszałem przez burzę. Usłyszeliśmy trzask, drzwi od stajni otworzyły się, a potem zamknęły z hukiem. Do stajni weszła Natala. Nagły huk, pisk i przerażony krzyk zlały się w jedno. Natala wpadła do boksu. Położyła się przy mnie i przykryła kocem. Delikatnie wtuliła się w moją grzywę.
- Przy tobie nie boję się nawet tej przeklętej burzy - szepnęła.
Parsknąłem cicho. Zamknąłem oczy, a po chwili zasnąłem.
***
Ranek obudził mnie ćwierkaniem ptaków. Natala jeszcze spała więc się nie ruszałem. Nagle do stajni wpadli ludzie.
- Panno Natalio! Panno Natalio - wołali przerażeni.
- Tu jestem - powiedziała zaspanym głosem.
- Panienko nie strasz tak nas. Pani ojciec jest bliski rozpaczy.
- Już idę.
Wstała i otrzepała się. Zrobiłem to samo. Po chwili wyprowadzili nas na pastwisko. Staliśmy i skubaliśmy trawę gdy...
(Jenny, Live lub Marcio??)
P.S. Mogę dawać zakończenie wielu osobom, bo jeszcze nie wykorzystałam do końca eliksiru :).
to ja dokończę...!!!!XD
OdpowiedzUsuń-Marcio
Właśnie! Marcio dokończy xD A jak ktoś go uprzedzi, to pamiętajcie, że Rudzik ma jad w kłach xD xD
OdpowiedzUsuńRudusiu, to idź ze swoim jadem do Jenny C:
UsuńJeeeenyyyy Ruuuduś iiidzeee xD
OdpowiedzUsuń