Szłam szlakiem w wesołym parku. Wiele koni i źrebiąt odbijało piłką zrobioną z siana. Ja czekałam na umówione spotkanie z Ciastkiem
W oddali pojawił się. Szybko przybiegł gdy mnie ujrzał.
-Witaj Ciastku. Masz te kasztany które mi obiecałeś?
-Nie zapomniałem....- odpowiedział.
-To nic.
Poszliśmy razem nad wodospad. Właściwie nie znałam ogiera. Wydawał się nawet miły.
Zaproponowałam:
-Liczymy ile ryb spłynie z wodospadem...?
-Ok- odpowiedział.
-1, 2, 3 ,4 ,5.... a ty ile masz?
<Ciastku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz