Jak na co dzień wybrałam się do wesołego parku. Był upał. Ptaki miło świergotały a drzewa lekko szumiały dając trochę ochłody. Długo nie wychodziłam z jaskini. Czekałam na odpowiedni moment. Zaczynają się ludzkie wakacje. Dzieci nie chodzą do szkoły. I co najgorsze jeżdżą konno. Z tego co pobliskie stado mi opowiadało wyłapano od nich ponad 10 koni dla stadniny. Ujeżdżano je i oswajano. Jednak nie zamartwiałam się tym i szłam dalej. Po drodze spotkałam także mojego kumpla- Bobra. Chwile później usłyszałam głośny strzał. Szybko się zerwałam i uciekłam. W krzakach zobaczyłam nieżywe zwierzę. Jeszcze bardziej się przestraszyłam kiedy usłyszałam:
-Kurcze! To nie koń! Jakaś denna sarna!
Chwilę potem kiedy sytuację obserwowałam zza zdzewa widziałam gdy jakiś człowiek łapie na linę niewinnego konia. Jedyne co zdążył zrobić to zarżeć z bólu. Człowiek go kopnął a ten się przewrócił. Władowano go do ciężarówki. Na szyldzie było napisane '' Przewóz koni'' a pod spodem '' stadnina ....'' i nie zdążyłam przeczytać. Zerwałam się szybko. Usłyszałam kolejne strzały i kroki. Podążyłam w stronę stada. Szybko rzuciłam się na Rose.
-Rose!!! Ratuj!!!
-Ale Live co sie dzieje?!
-Kłusownicy, ludzie, śmierć, ciężarówka!!! - zakrzyczałam i pobiegłam w swoją stronę.
Klacz znów zaczęła jeść trawę i powiedziała:
-Ach ta Live, za długo nie wychodziła z jaskini. Odbija jej!
Po chwili zobaczyłam Ardana.
-Ardan! Kłusownicy!
Pogalopowałam przed siebie. Nie zauważyłam nawet że już nie jestem bezpieczna. Zbliżyłam się do granic jednak nie przekroczyłam ich. Z nie wiadomo skąd wskoczyła na mnie człowiek. Szarpnął nie i założył na moją szyję ostry drut. Natychmiast zaczęłam wierzgać. Człowiek zaciągnął mnie do wozu i kopnął na drogę. Z bólu położyłam się. Podróż trwała 5 godzin. Po tym wyczerpującym wyjeździe człowiek wyciągnął mnie z wozu. Rozglądnęłam się dookoła.
-Gdzie ty głupi koniu!!! Do boksu!!!- ktoś krzyknął i strzelił mnie batem. Posłusznie weszłam do boksu. Była już noc wszystkie konie sprowadziły się do stajni. Przejrzałam na oczy. Niechętnie zaczęłam jeść nieświeżą trawę. Byłam tak wyczerpana że nie zauważyłam moich lokatorów. Boks była na prawdę duży.
-BALOU?! - dziwnie krzyknęłam.- JENNY?! Co to ma być gdzie ja jestem?!?!?!
<Balou? Gdzie ja jestem?!>
O maaaaatko! Teraz wszyscy pójdą do nie woli ;_; Live, to o jednego za dużo. Czarny, Balou, Faith, Rudy, Jenny, Martel...Live, ściągaczu ;_;
OdpowiedzUsuńNo błagam ;_; Dlaczego nagle wszyscy muszą iść do ludzi?
OdpowiedzUsuńNie, o tym, że Faith tam jest wie tylko Martel.
Ludzie nie.
Tak, tylko Martel wie...XD
OdpowiedzUsuń-Martel
Martel wie wszystko :'D
UsuńAle racja...teraz nagle WSZYSCY muszą iść do niewoli...i oczywiście wszyscy w to samo miejsce '_'
OdpowiedzUsuńJa i Czarny jesteśmy w innej stajni
~Rudź
PS Martel wie, i widzi wszystko! xD
No bo Martel jest wszechwiedzący... XD
OdpowiedzUsuń-Martel
PS: Dziękuję wam, Rudy<333 i Faith<333
A jeśli chodzi o niewolę to... prawda... zaraz całe stado pójdzie do ludzi.
Nom Martel<3 jest wszechwiedzący i nie omylny. WSZYSCY pójdą tak NAGLE w niewolę
OdpowiedzUsuńA dzięki komu?
UsuńDzięki mnie.
Dlaczego?
Bo ja napisałam, że Martela porwali ludzie.
<3
Właśnie. Faith<333 już mówiłem że cię czczę... XD.
OdpowiedzUsuńRudy<333 koffam cię.
-Marcio
Faithusiu- w imieniu swoim i Martelka, dziękujemy Ci <3
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję Wam ^.^
OdpowiedzUsuńA my Ci ^^
OdpowiedzUsuńSoł romantik.....
OdpowiedzUsuńTo stado ma 100 członków (ponad) i jakoś nie wszyscy poszli. To że Live poszła to nie koniec świata
OdpowiedzUsuń-Roksana
Nie nie koniec, ale chodzi o to, że wszyscy zżynają pomysły!
OdpowiedzUsuń