- Mamo tato ja was przepraszam-
przepraszałem rodziców po okropnym zdarzeniu.- Ja już tak nigdy nie
zrobię. Chciałbym wam coś powiedzieć, przyznać się do czegoś. To
wszystko to był mój pomysł nie moich kolegów. Wiem, że zawiedliście się
na mnie, ale proszę was o przebaczenie- tak oto brzmiał moje
przeprosiny.
- Max- zaczął pouczająco mój tata.- Ja i mama na prawdę nie wiemy jak ci mamy zaufać. Myśleliśmy, że już za niedługo założysz własne stado i rodzinę, ale po tym co się stało już nigdy tak nie będziemy myśleć. Jesteś przecież dobrze wychowany więc twoje zachowanie zadziwiło nas bardzo. A teraz już do widzenia. Masz karę. Posłusznie poszedłem do pokoju. Potem przez długi czas płakałem, aż wreszcie przestałem i zrobiłem coś co przywróciło zaufanie rodziców. Był to zimny i deszczowy dzień. Mój tata jako samiec alfa miał dużo spraw na głowie, natomiast mama zbierała na zamokniętej łące kwiaty dzikiej róży (w tych czasach były one potrzebne dobrobienia lekarstw, które tylko moja mama umiała robić). Ja bawiłem się tym razem grzecznie w jaskini z kolegami. Nagle usłyszałem strzały i szczekanie psów. To byli myśliwi na koniach z psami goniący małego zajączka. Gdy zajączek wszedł do jakieś nory. Psy straciły zainteresowanie małym stworzonkiem. Pobiegły w stronę mojej mamy. Rzuciły się na nią. Gdy to zobaczyłem od razu pobiegłem w jej stronę i tak jak te psy na moją mamę ja rzuciłem się na te psy. Gdy tata dowiedział się od moich kolegów co się dzieje na łące pobiegł najszybszej jak mógł do nas. Gdyby nie ja mama by nie przeżyła tego ataku. Zostałem ogłoszony bohaterem w stadzie i nareszcie zyskałem zaufanie rodziców. W czwartej części dowiecie się co się stało z moimi rodzicami nad ''Jeziorkiem Rozpaczy''. CDN. |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz