Podszedłem do płotu.
Rozejrzałem się i zacząłem jeść trawę.
***
Skradałam się w stronę płotu. Za mną pełzły źrebięta. Uczyły się polowania na duże zwierzęta. Konie. Dwa wilczki skupiały się i węszyły wytrwale...
***
Zauważyłem zbliżające się trzy wilki.
Jednak się nie ruszyłem, bo byłem na terenie stada,
***
Jako jedyna z grupy wyszłam ponad granicę traw i odezwałam się do Silvera.
-Kogo tu widzę? Worek treningowy?! - zaśmiałam się
***
- Nie zgadłaś...-odpowiedziałem i popatrzyłem na nią
***
-Zakład? - uśmiechnęłam się figlarnie- może stawką będzie twoje życie, zdrowie, dzieci.....
***
Popatrzyłem na nią a potem na jej dzieci.
- WD, nie żartuj...Dobrze wiesz kim jestem - Alfą - odezwałem się i położyłem się trochę dalej, ponieważ koło płotu były ostre kwiaty.
***
-Tak - westchnęłam - wiem wiem kim jesteś: zasmarkanym, słabym i leniwym alfą, za którego wszystkie decyzje podejmuje nadwrażliwa żonka...
***
Miałem ochotę jej coś zrobić, ale uspokoiłem się.
- Nie jestem slaby, leniwy i zasmarkany - odpowiedziałem - I Rose nie podejmuje za mnie decyzji! Jeszcze coś powiesz a...a zresztą sama zobaczysz.
***
Skrzywiłam się z pobłażaniem i powiedziałam- niee wolę nie widzieć jak za chwilkę się zesmarkasz na trawę i przybiegnie Rose by wytrzeć ci nosek, po czym znów potraktuje jak nic nie wartego pieska kundelka. Ona cię już prawie nie kocha... - zaśmiałam się
***
- Sama zaraz to zrobisz WD! - krzyknąłem i rzuciłem w jej źrebaki wielką kulą ognia.
WD szybko popchnęła źrebaki, a jej samej spalił się ogon
- Rose nadal mnie kocha i zawsze będzie...
***
-W przeciwieństwie do ciebie nigdy nie smarkam- zachichotałam, podczas gdy mój ogon znów był czarny, błyszczący i długi- ale teraz łączą was tylko źrebaki. Przecież ona nie spędza z tobą czasu. Nawet bardziej interesuje się waszym tępym betą...
***
- Gdy byś chciała wiedzieć ja też - popatrzyłem na nią - Mylisz się... A chyba twój partner też cię nie kocha, bo od czasu kiedy masz źrebaki jakoś go nie widzę...
***
-Neron pracuje- westchnęłam- planuje zapewnić tym małym stworom dobrą przyszłość... No wiesz życie wyrzutków nie jest łatwe i nie ma w nim czasu na bezczynne smarkanie...
***
- Aha - zacząłem iść.
Gdy bym mógł, zabij bym jednego z jej źrebaków, ale jednak niestety to nie możliwe...
Nie ich wina że jest taka okropna...
***
-No wiesz Silver to w końcu nie twoja wina, że masz takie potworne wodogłowie. Nie twoja wina, też że zaniedbujesz stado...
***
Odwróciłem się do niej wściekły.
- Ja? Zaniedbuje stado?
***
-Owszem proszę pana! - zaśmiałam się
***
- Mylisz się! - zacząłem biec.
Po chwili nie było już widać granicy stada,
Usiadłem na trawie i popatrzyłem na niebo....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz