Stałem na wzgórzu i przyglądałem się stadu. Większość była skupiona wokół Rose i Silvera, którzy coś i m tłumaczyli. Jedynie strażnicy, młodzież i ja nie byliśmy pyz nich Nagle z krzaków wysunęła się puma i podążała w stronę młodzieży. Zarżałem dziko i rzuciłem się w ich stronę. Byłam najbliżej. Ale czy zdążę ?
***
Po kilku minutach dzikiego galopu dotarłem do nich i rzuciłem się na pumę, która atakowała Delicate i Weę. Rozpaczliwa walka trwała kilka minut. W tym czasie dotarły do nas inne konie, ale nie umiały mi pomóc. Silnie kopnełem pumę w głowę i zabiłem ją. W ostatnim odruchu konwulsji machnęła łapą i uderzyła mnie w okolicach klatki piersiowej. Rozcięła mi skórę i pozostawiła głęboką ranę. Zemdlałem ...
***
Gdy się ocknąłem obok mnie stała Rose i Shanti. Uśmiechnąłem się do nich.
(Rose lub Shanti, macie coś do powiedzenia ?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz