Kłusowaliśmy. Przez ten czas rozmawialiśmy o zabawnej historii. Nagle zmieniłam temat:
- Obiecałam ci stanowisko bety. A więc... jaką będziesz mieć partnerkę? - zaśmiałam się.
Trochę zwolnił tempo i zaczął myśleć.
- Nie wiem - powiedział od niechcenia.
Przyśpieszył, bym dała mu spokój, ale ja szybko go dogoniłam i wymieniałam wszystkie klacze, jakie tylko znam, czyli całe wolne stado. Nawet nie zauważyłam, gdy spryciarz zniknął. Zostałam sama. I zaczęła się zabawa. Koniec wojny, czas pierwszych przebiśniegów... Wtedy jest najlepiej. Ganiałam za Balou i krzyczałam, jaki jest. Gdy dotarliśmy na Naszą Łąkę nie uciekliśmy od wielu pytań. Takie życie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz