niedziela, 10 lutego 2013

Od Balou

Gdy chciałem pójść na bok za linię strażników, zatrzymali mnie.
- Nie wolno wychodzić poza nas.
Spojrzałem na niego z ukosa. Po chwili cicho parsknąłem.
- Ja muszę.
- Dobrze, ale ja cię ostrzegałem.
Gdy byłem bliżej lasu, spostrzegłem ciemny cień przemykający za drzewami. Podszedłem od tyłu ogiera. I kopnąłem go z całej siły. Z cichym jękiem upadł na trawę. Używając mocy otoczyłem go kołem wodnym w środku i ogniowym an zewnątrz. Gdy się ocknął przeleciałem nad kołami i wylądowałem koło niego.
- Kim jesteś ? - spytałem złowrogo.
- Nazywam się Kracyt. - padła cicha odpowiedź
- Co tu robisz ? - mój ton nadal się nie zmieniał.
- Mój przywódca ... - zaczął ale nie dokończył.
Zerwał się i stanął dęba. Wytworzyłem wodny bicz i uderzyłem go w brzuch. Kracyt stęknął i upadł. 
- Pójdziesz ze mną i będziesz grzeczny. - spojrzałem na niego i parsknąłem.
- Dobrze. 
Ogier odpowiadał szeptem. Zabrałem go niedaleko naszego stada. Nagle przypomniał mi się mój sen. Oni robili tam linki za pomocą mocy i myśli. Wytworzyłem niezniszczalną linkę z wody. Spętałem go nią i zawołałem Irinę.
***
- Czyli jesteś synem waszego przywódcy i jedynym następcą waszego stada. Tak ? - Irina gdy to usłyszała była zachwycona.
- Tak. - cicho odpowiedział Kracyt.
- A co tu robiłeś ? - spytałem
- Mój ojciec wysłał mnie na przeszpiegi. Przy okazji miałem uprowadzić jakąś klacz do zabawy.
Uderzyłem kopytem o ziemię, a nasz więzień spojrzał na mnie ze strachem. 
- Klacze nie służą do zabawy ! - podejście koni z tamtego stada doprowadzało mnie do szału.
Zostawiliśmy Kracyta pod strażą. Delikatnie trąciłem Irinę. Ona za to lekko pchnęła mnie w bok. Cicho się roześmiałem. Chyba po raz pierwszy od czasu uprowadzenia Rose. Po chwili udaliśmy się do Slivera.
***
Narada przeciągała się do później nocy. W końcu ustaliliśmy, że razem z Iriną zajmiemy się rozmowami z przywódcą. Sliver chciał koniecznie być przy tym, ale się nie zgodziliśmy. 
- Tłumaczyliśmy ci to już. Kochasz Rose i tylko pogorszyłbyś sprawę. - Irina nie dawała za wygrana aż przekonała Slivera.
- Dobrze. Idźcie już spać. Musicie być wypoczęci - niechętnie odparł Sliver.
***
Poszliśmy z Iriną na obrzeża. Cieszyłem się, że jest tu. Zamknąłem oczy i zrozumiałem. Zakochałem się w Irinie. Sapnąłem. Myślałem czy nasz pomysł wypali. Od tego zależało życie Rose. Nagle usłyszałem cichy szept Iriny :

(<Irina>, dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz