Zobaczyłam Faith na wzgórzu. Ucieszyłam się wtedy, myśląc, że opowie mi co powiedziała jej ALfa. Myślałam wtedy, że jest sama...
Gdy zbliżyłam się do niej zobaczyłam stojącą obok Samicę Alfa. Przełknęłam głośno ślinę.
- Hej, Shanti, idziesz z nami? - przywitała się serdecznie Faith. - Idziemy poszukać miejsca, gdzie mogliśmy znaleźć tę figurkę.
Pokręciłam przecząco głową i odwróciłam się.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam nie patrząc na klacze. - Chętnie bym z tobą poszła, ale.. nie ważne.
Pogalopowałam w stronę swojej jaskini zostawiając osłupiała Faith samej sobie, no i Rose.
Gdy dotarłam byłam cała zdyszana. Nie spodziewałam się wtedy towarzystwa Rose, więc musiałam działać....
Położyłam się zrezygnowanie na kamiennej posadzce. Świat był taki skomplikowany.. Nie mogłam już sobie poradzić. Nie wiedziałam co dalej robić. Po głowie chodzily mi czarne myśli o samobójstwie, jednak wiedziałam, że tego nie zrobię. Nie mogłam zostawić samych sobie Wei i Mefista, byli przecież w takim wieku... Tak naprawdę, teraz, tylko oni dla mnie coś znaczyli.
Nawet Balou był przeszłością, a przez kogo? Tylko i wyłącznie przeze mnie..
Westchnęłam z rezygnacją. Zamknęłam powieki z myślą, że przeniosę się do świata, gdzie wszelkie problemy znikną. Po chwili zasnęłam.
***************
Obudzona zostałam przez odgłos nadchodzących kopyt. Ziewnęłam cicho i otworzyłam oczy. Przed jaskinią stała Rose. Przez chwilę myślałam, że jest to tylko zły sen, jednak wszystko wyglądało realnie. Rażące słońce, zimna posadzka, odgłos świergotu ptaków.. Jęknęłam niemiłosiernie i odwróciłam się.
Klacz weszła do środka i podeszła do mnie.
- Shanti.. - zaczęła.
Nie odzywałam się. Pragnęła ponownie zatopić się we śnie, ale było to niemożliwe. Nie miałam najmniejszej ochoty rozmawać z nikim, a już w szczególności z Rose.
(Rose?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz