sobota, 5 stycznia 2013

Od Wolf Dark - CD historii Maticory

Wyszłam z gawry. Tak z gawry. Takiej po niedźwiedziu. Uciekł jak mnie zobaczył. W końcu jestem Agamotto. Dwa razy większy od niedźwiedzia i dwa razy bardziej krwiopijczy Przeciągnęłam się i ziewnęłam.
Przemiana w Serwala i już jestem na drzewie. Wspinam się coraz wyżej i wyżej. Gdy byłam już na szczycie dojrzałam czarną klacz pędzącą jak strzała po polanach w Moim Lesie. Była jak natrętny owad. Trzeba ją unieszkodliwić- pomyślałam.
Powoli zeszłam na ziemię przemieniłam się w wilka i czekałam. Czekałam, czekałam i ... czekałam. 
-Ech chyba tylko wydawało mi się, że jest szybka- westchnęłam.
W tym momencie na polanę wpadła czarna. Gdy mnie zobaczyła taką spokojną i opanowaną zaniemówiła. Już miała użyć Pocałunku kobry, gdy powiedziałam:
-Kochana, to ci nie pomoże...
Nizrażona tym czarnucha użyła mocy i w tedy... nic się nie stało. Dokładnie nic.
Matricora onimiała, jej źrenice zmniejszały się, aż przypominały ziarenka maku:
-Na a kojoty to... działąłao - wyjąkała
-Może dlatego, że używasz mocy na wychudzone kundle?
Dotarła do niej smutna prawda, zaczęła się bać. Stała się niewidzialna i zaczęła szybko biegać. To jej nie pomogło. Jednym szybkim ruchem skoczyłam i przygwoździłam ją do ziemi pazurami. 
-Nie zasługujesz na tytuł morderczyni, ty nawet ni wiesz co to ból, cierpienie, krew.- śmiałam się jej w twarz - a najlepsze jest to, że uważasz, że możesz mnie pokonać!
Matricora chwyciła się ostatniej deski ratunku. Węże. Nie zrobiło to na mnie wrażenia. Przygniotłam gadziny łapą tak , że wydały dźwięk:
-Pssssss...- jak zflaczały balon
-Jesteś teraz nikim.-oznajmiłam klaczy, po czym chwyciłam ją zębami za gardło, wbiłam kły i pociągnęłam lekko. Polała się krew... Nie zabiłam jej. To miało być bolesne. Musiała zanieść moją wiadomość do Rose.
-Trzymaj się smołka i nie wmawiaj innym, że jesteś zabójczynią, bo nie nadajesz się nawet na opiekunkę dla dzieci. 
I zapamietaj. Dziś jest wielki dzień. Wpadłam na świetny pomysł... Rose nie pomyślała o jednym. Gdy wygnała mnie ze stada oddała mi nieświadomie cały teren wokoło niego. Są w pułapce. Od dziś każdy kto wyjdzie staje się moim poddanym. Lub obiadam. Zależy jaki będę mieć humor...
Odeszłam powoli, znikając w mroku lasu i skacząc z drzewa na drzewo. Niedługo potem Matricora podniosła się i wróciła do stada. Na jej szyi widniały ślady kłów wilka....

*******************

Matricora CD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz