Od razu zauważyłam, że coś nie tak. Podbiegłam do niego. Gdy byłam już blisko, zauważyłam, że ma rany na ciele.
- Figo, co się stało?- zapytałam przestraszona.
- Kojot mnie zaatakował...- odpowiedział i wskazał na leżącego nieopodal zwierza.
- Poczekaj chwilę- powiedziałam nerwowo i schyliłam się nad ogierem. Dmuchnęłam na każdą z ran i po chwili był cały i zdrowy.
- Dziękuję... Ale jak to zrobiłaś?- zapytał się mnie z podziwem.
- To jedna z moich mocy.- uśmiechnęłam się.- Ja już muszę lecieć pomóc w walce, trzymaj się.- pożegnałam się i pokłusowałam w stronę walczących koni.
<Figo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz