niedziela, 30 grudnia 2012

Od Blanc'a


Galopowałem zwiedzając przepiękne tereny mojego nowego stada. 
Omijałem wodospad i udałem się odśnieżoną drogą, prowadzącą do jakiegoś miejsca. Stanąłem i przyglądałem się zaśnieżonym drzewom. 
Na oko było widać, że jest to pastwisko. Lecz czemu nie ma tam koni? ..
Pod drzewem stała znajoma mi wcześniej klacz. Siedziała pod drzewem i 
przyglądała się staremu i zardzewiałemu płotkowi, stojącemu obok niej. 
Przyjrzałem się trochę bliżej i zauważyłem że to Night! Tak to była Night! 
- Night ! 
Krzyknąłem. Niestety klacz nie usłyszała moich żałosnych wołań.. 
podszedłem kawałek i nie zauważyłem kamienia .. zasypanego kamienia. 
Runąłem twarzą prosto w śnieg. Night obróciła się szybko i zaczęła głośno śmiać. Ale wtopa ! - pomyślałem podnosząc się i idąc w kierunku roześmianej Night. Uśmiechnąłem się głupawo,klacz zaczęła się śmiać głośniej. W pewnym momencie uświadomiła sobie,że śmieje jak świnka. 
- Ups .. przepraszam .. nienawidzę swojego śmiechu. 
Spuściła głowę i wróciła do smutnego wyrazu twarzy. 
- Nic nie szkodzi. Uważam że jest uroczy. 
Night spojrzała na mnie zdumiona. Nastała bardzo nieprzyjemna 
cisza. Aby temu zaradzić, kopnąłem w drzewo, a śnieg który 
wcześniej na nim siedział- spadł prosto na nas. 


<Night?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz