niedziela, 23 grudnia 2012

Od Pianissimy - Stado

Zapadła noc,ale nie chciałam się zatrzymywać.Galopowałam dalej przed siebie,mapa teraz kazała kierować się na małą pustynię.Nie czekałam i biegłam na nią.Minęło kilka minut i zalazłam się na niej i zaczęłam kłusować,bo byłam zmęczona i spragniona.Nastał dzień,było ciepło,a ja szukałam wody,w końcu znalazłam zielony ląd.
-Nareszcie!-zawołałam i pobiegłam-
Na zielonej ziemi był zbiornik wodny,postanowiłam się napić,ale po kilku minutach przyszedł jakiś obcy koń.Był to najprawdopodobniej Tinker.
-A co robisz z nasza wodą?!
-Naszą?-zapytałam-
-Tak,moją i mojego stada!
Zza konia wyszło kilka innych.
-A co ona robi z naszą wodą?-zapytała sowa klacz-
-Zabijmy ją!!
-Ej chwila cwaniaczki,po pierwsze skoro ta ziemia jest wasza to czemu nie ma tu strażników?!-przerwałam im-
-To nie nasza ziemia,ale woda jest nasza!!
-Skoro nie wasza ziemia to i woda nie wasza,a z resztą ja się już napiłam,czyli ruszam dalej!
-Pomożemy ci znaleźć drogę-ogier fryzyjski podbiegł na przeciw mnie-
-Zostaw mnie!-krzyknęłam-
Konie rzuciły się na mnie,ale ja byłam sprytniejsza i uderzyłam kogo popadnie.Uciekłam w głąb lasu i zatrzymałam się dopiero jak zobaczyłam plażę i morze.
-Chyba jestem niedaleko-przywołałam mapę-tak jeszcze tylko 1-2 dni drogi....muszę odpocząć-podeszłam do wody i zanurzyłam nogi-

Ale odpoczynek nie trwał długo, bo wyruszyłam dalej, jeszcze zostały pola i góry i już jestem w domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz