Stanąłem Maticorze na drodze.Potym co się przed chwilą stało nie mogłem pozwolićaby chodziła teraz sama.
- Gdzie idziesz? - zapytałem zdenerwowany
- Nad jezioro mgły, a czemu pytasz?
- Widziałaś co się przed chwilą stało?
Maticora rozejrzała się wokół.
- Tak - spojrzała na mnie ze złością, wiedziała, że nie pozwolę jej iść.
Spojrzałem na Asunę, która zdecydowanie popierała moje zdanie. Matricora, chodź niechętnie, poszła z nami na łąkę gdzie spały już inne konie. Szliśmy spokojnie nie chcąc zwracać na siebie uwagi potencjalnych drapieżników, które mogły czaić się gdzieś w okolicy. Mogliśmy mieć trudności z czającymi się tu kojotami, ponieważ były one dość małymi stworzeniami, którym rzadki pokryty białym puchem las nie przeszkadzał. Pumy jednak w tym momencie nie były dla nas zbyt groźne, gdyż ich ciemne futro bardzo kontrastowało się z bielą leżącego wszędzie wokół śniegu. Mimo wszystko należało zachować jednak wszelkie środki ostrożności, aby nie dopuścić do kolejnych niebezpieczeństw. Wyszliśmy z lasu, z daleka było już widać łąkę na, której spali nasi przyjaciele.
<Asuna lub Matricora, proszę niech, któraś z was dokończy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz