Moi rodzice zawsze mieli dużo na głowie, strasznie dużo. Byłam jedynaczką i czułam się bardzo samotna. Pewnego dnia który zapamiętam do końca życia zostałam porwana przez kłusowników. Rzucałam się brykałam żeby tylko się od nich uwolnić. Ale nie dałam rady. Zaprowadzili mnie do dziwnej klatki zwanej BOKS Na następny dzień ubrali mnie w siodło i w ogłowie. Musiałam się uczyć kłusu, galopu i stępu. Siadały na mnie różne osoby. Najbardziej nienawidziłam jak przychodziły jeździć grube baby. Plecy miałam silne więc nie bolało mnie to. W końcu ktoś mnie wypuścił na wolność. Nie wiedziałam kto to był. Biegłam czym prędzej w nieznane i nie chciałam nigdy wracać do tamtego miejsca. Aż w końcu spotkałam dość przystojnego ogiera który odezwał się do mnie..
-Kim jesteś?
-Mam na imię Villa.
-Ja jestem Snow. Miło mi cię poznać. Szukasz może stada?
-Tak właśnie uciekłam z dość nie ciekawego miejsca.
-Aha to chodź zaprowadzę cię do naszych alf i po drodze wszystko mi opowiesz.
-Dobrze.
Szliśmy do alf. Opowiedziałam Snow o mojej przygodzie. Bardzo go polubiłam.
<Snow, dokończyłbyś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz