Spacerowałem po terytorium stada. W pewnym momencie stanąłem i pomyślałem "Może przejdę się do Iriny". Tak zrobiłem od razu pokłusowałem do mojej ukochanej. Denerwowała mnie po drodze jedna rzecz,mianowicie natrętna mucha,aczkolwiek wpadłem na genialny pomysł " Wejdę do wody". Po chwili moczenia kopyt i po małym zastanowieniu doszedłem do wniosku ,że jak Irina mnie takiego zobaczy to nie będzie zachwycona... Przeszedłem kawałek drogi odganiając ją ogonem. W pewnym momencie zacząłem galopować. "Może tak si.ę jej pozbędę." W końcu zobaczyłem Irinę pasącą się na polanie.
- Hej skarbie. - powiedziałem wyskakując nad dosyć wysokim pieńkiem dawno ściętego drzewa.
- Hej ! -krzyknęła i podeszła. Przywitaliśmy się małym tulaskiem (głowami )
-Może masz ochotę na dłuższy spacer ,może pochodzimy po wodzie. Umoczysz swoje śliczne kopytka trochę ? - zapytałem na co ona :
............
<Irino ,co ty na to ? ;*"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz