Słońce wstało a ja byłam coraz smutniejsza.Od tygodnia nic nie łączy mnie z Gale.Poszłam nad jezioro.Płakałam.Wtedy on przyszedł.Powiedział :
- To nie ma sensu.Zapomnij o mnie , odchodzę.
- Ale jak to ? Zostawisz mnie ? - mówiłam zapłakana.
- Sama widzisz że nic nas już nie łączy...
Udałam że płaczę dalej.Miałam plan.Gdy trochę się oddalił ruszyłam za nim.Zobaczyłam że...wbiega do innego stada ! Stanęłam za krzakiem i zobaczyłam że...ściska inną klacz ! Zapłakana poleciałam do stada spakowałam jego rzeczy a gdy wróciłam wbiegłam do tego stada i powiedziałam mu :
Jak mogłeś ?! Wynoś się z mojego życia ! - i rzuciłam mu torbą.On wcale się tym nie przejął.Ale ja mam to w nosie.Jestem znów szczęśliwie zakochana...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz