Jak wiecie jestem odważny , Więc postanowiłem się wybrać do rzeki duchów ponieważ odkryłem że mogę tam spotkać mą matkę więc opuściłem moje stado i wyruszyłem . Odziwo zobaczyłem tam moją ukochaną Crystal płaczącą nad rzeką . Każda jej kropla łzy zamieniała się w diament . Podeszłem do niej , przytuliłem się i spytałem co się stało Misiu ?
- Nie , nic - szybko wytarłam łzy.
- Przecież widzę - odpowiedział czule Mesajah.
- Nie chcę żebyś wiedział.Zdenerwujesz się - odpowiedziała przełykając łzę.
- Kochanie , mi możesz wszystko powiedzieć - odparłem czule.
- Ja...ja...ja chyba poroniłam ! - krzyknęła i rozpłakała się na dobre.
- Skąd takie przypuszczenia ? - zapytałem trochę zdenerwowany.
- Nie bo...bo ja... - mówiła nie mogąc złapać oddechu.
- Spokojnie !
Uspokoiła się i zaczęłam mówić :
- No bo wiesz że nie boję się wyzwań.No i gdy ty poszedłeś pomóc Rose kopać jakiś tunel to ja tu przyszłam i rzuciłam się w wir tej szalonej rzeki.Nagle zobaczyłam krew.Bardzo dużo krwi.Szybko próbowałam wyskoczyć na brzeg.Ale gdyby tego było mało zahaczyłam o jakiś głaz.Wyskoczyłam na brzeg.Zdążyłam tylko pomyśleć że wykrwawiłam się na śmierć i zemdlałam.Ocknęłam się po jakiejś godzinie.Nadal leżałam na brzegu.Zobaczyłam tylko krew , spokojnie płynącą po rzece.Rozpłakałam się.I wtedy zjawiłeś się ty...
Nadal zdumiony nie mogłem wydusić z siebie słowa.Po chwili powiedziałem :
- Chodźmy to sprawdzić.Z tego co wiem to Blanc jest lekarzem.
- Ale ja się tak martwię ! - Mówiła klacz wybuchając płaczem .
- Nie martw się ... - zatkało nagle Mesajah .
- Tak ?
- Och już ci powiem .. Moja matka utonęła w tej rzece ale ja usłyszałem jej ostatnie słowa :
- Umieram ... Ale wiedzcie że kto wejdzie do tej rzeki zbije go krew !
- i nagle zniknęła . Słysząc te słowa od razu ruszyłem ku rzeki ale mamy już nie było ... zobaczyłem tylko różę z krwi którą mama miała zawsze wpiętą w grzywe . Ty weszłaś do tej rzeki ale mama widziała że jesteś ze mną i mamy źrebaki . Ale czekaj czekaj coś słyszę ! - Przeraził się ogier .
- Co kochanie ?
Śmierć ... Śmierć ... Śmierć ... - Wołał wiatr
- O matko uciekajmy ! - Powiedziała przerażona Crystal .
Nie ja tu zostaję .
- Umrzesz ! Mesajah co ty robisz ?
Mesajah podszedł do rwącej rzeki i nachylił się nad nią jak by chciał się napić i rzekł :
- Mamo ... jestem twoim synem chcę być szczęśliwy z Crystal .
A tu nagle obok Crystal pojawiła się kałuża krwi
- Co ty robisz Mesajah ?! - Krzyknęła donośnym głosem klacz.
- To nie ja to moja mama .
Matka Mesajaha Nagle ukazała się w rzece i zaczęła wirować . Konie czekały tylko wpatrując się w Dinę (Mamę Mesajaha). I wiatr powtarzał : - spokój , cisza i harmonia ... spokój , cisza i harmonia , . Pogoda stała się nagle blaskiem słońca
Wtedy mama rzekła :
- Synu , przepraszam.Nie mogę ci pozwolić żebyś z nią był
- Mesajah , uciekaj ! - krzyknęła przerażona Crystal .
- Nie...
Odetchnęła głęboko.Wiedziała że musi to zrobić.Pobiegła w stronę rzeki.Odepchnęłam mnie , stanęła przed rwącymi falami i zawołała na oczach wszystkich koni :
- Co do mnie masz ? Dlaczego nie pozwolisz swojemu synowi na szczęśliwe życie ?
- On ma kochać tylko mnie ! Nie ciebie ! Za to że odważyłaś się tu podejść teraz zginiesz ! - zagrzmiała a potem dodała "czule" - synku , odsuń się !
- Nie ! Albo zginiemy oboje albo żadne z nas ! - i zasłoniłem Crystal przed rwącą falą.Konie patrzyły na nas zaskoczone.Alfy nie mogły nic zrobić.Matka krzyknęła :
- Nic na to nie poradzisz , Mesajah ! Jeśli chcę kogoś zabić to tak się stanie ! - i ruszyła w stronę Ctystal .A wtedy ...zemdlała ! Z powodu tylu emocji.Normalnie pewnie by to wytrzymała ale że była w ciąży nie dała rady.Padła w moje ramiona..Wie tylko że ocknęła się w...salonie pogrzebowym ! Przymrużyła oczy.Nikt tego nie zauważył.Stały nade mną wszystkie konie i szlochały.Ale najgłośniej Ja.Musiała coś zrobić żeby zobaczyli że żyję.Wydusiła z siebie te słowa :
- Co się stało ?
Nie udawaj ja wszystko wiem .. to będzie nasz sekret do końca życia - Uśmiechnął się czule ogier i szepnął jej do ucha : To już koniec z moją matką jesteśmy już bezpieczni .
- Dobrze.Zawołaj lekarza.Mam kilka pytań.
- Ok - odpowiedział Mesajah i udał się po lekarza.Po paru minutach przyszedł Blanc - lekarz w naszym stadzie.Zapytałam :
- I jak ze mną ? Co ze źrebakami ?
- Ze źrebakami dobrze.Z panią trochę gorzej . Masz złamaną nogę i obdartą skórę na brzuchu. Ale spokojnie do porodu wyzdrowieje pani .
- Och jak dobrze ! - Krzyknęła Crystal i rzuciła mi się na szyję .
Od teraz czekamy na nasze potomstwo z nadzieją na to że będą w 101% zdrowe .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz