Odszedłem smutny od niej. Nie wierzyła mi. Poszedłem na opuszczone pastwisko. Pod sosną było pełno kwiatów. Położyłem się niedaleko. Zasnąłem z czarnymi myślami ...
***
Ruszyłem w kierunku wodospadu. Emily się zabiła w rzece. Smutne, że taka młoda klacz pozbawiła się życia... Nie wiedziałem po co tam idę. Zastałem tam Roksanę, ale nie zacząłem rozmowy. Minąłem ją i stanąłem na szczycie. Chciałem skoczyć, ale coś przytrzymało mnie. Obejrzałem się. To Roxy.
- Czyś ty oszalał ?!
- Ty nic nie zrozumiesz ....
- Skąd wiesz ? Może ci pomogę ?
- W czym pomożesz ?! W tym, że prawie wszystkie klacze lecą na moje stanowisko, a nie na mnie ?! W tym, że nagle zaczęli twierdzić, że stanowisko uderzyło mi do głowy ?! - wykrzyknąłem przez łzy.
Wyrwałem się i zostawiłem osłupiałą Roksanę. Pobiegłem przed siebie i wpadłem do jaskini Rose.
- Przepraszam - wydukałem patrząc na przerażoną, zdziwioną i osłupiałą alfę.
W tym momencie do jaskini wpadła również Roksana. Ruszyłem do wyjścia. Poczułem szarpnięcie. Odwróciłem się. Obydwie klacze równocześnie mnie zatrzymały.
(Rosie lub Roxy CD)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz