niedziela, 30 czerwca 2013

Od Hery

Spojrzałam na Rena. Ma jaskinię niedaleko mnie. Chciałam go pocieszyć. Jednak on leżał i nawet się nie ruszał. Był bardzo za=gnębiony. Pomyślałam że woda mu pomoże. Pogalopowałam ze starym wiaderkiem nad rzekę duchów i nabrałam wody. Ostrożnie i cicho podeszłam do ogiera. Szybko chlusnęłam.
-Aaaa! Zimno!!!
Uciekłam. Ogier otrząsnął się i zaczął szukać sprawcy. Zaczęłam się śmiać. Szybko mnie wytropił.
Siedziałam w jaskini.
-Hej jestem Hera przedstawiłam się. -Uwielbiam robić psikusy innym koniom. Czemu byłeś taki smutny?




<Ren?>

Od Hery

Byłam znów w swojej jaskini przyglądałam się bawiącym źrebakom w oddali. Z nimi była Netia. Zawołała mnie. Wstałam i pokłusowałam do niej.
-Witaj Hero. Nie widziałaś Neta?
-Owszem, widziałam. Był na wolnym polu. Wyglądał na zmartwionego. 
-Muszę iść do niego. Zapomniałam o spotkaniu! Pójdziesz ze mną?
-Oczywiście!
Ponieważ jest wojowniczką bardzo szybko biegła. W końcu to koń arabski. Szybko ją dogoniłam. Byłyśmy na wolnym polu. Netia podeszła do Neta ja czekałam. 
Smutna klacz podeszła po chwili do mnie i z marną miną powiedziała:

<Netia?>

Od Hery

Czekałam nad wodospadem na innego konia. Wyłożyłam się w swojej jaskini. Niedaleko granic widniały głowy koni. Podbiegłam do nich uważając bu nie przekroczyć granic stada. Przywitałam się.
-Witaj jestem Martel. Byłem w niewoli. Moi koledzy pojechali na zawody a ja zapomniałem pewnej rzeczy z mojej jaskini pomożesz mi a sobie pójdę. Byłem u takich ludzi i wykorzystałem moment nieuwagi. Gdy tam nie wrócę wytępią całe stado. Proszę pomóż mi.
-Więc jak ci pomóc Martel?
-Idź do mojej jaskini. Jest tuż naprzeciwko twojej. W wejściu wiszą kwiaty a z nimi jest takie pudełeczko. Proszę podaj mi je.
Przyniosłam ogierowi pudełko. Podałam. Kulturalnie podziękował.
-O jakiej niewoli mówisz? - spytałam z czystej ciekawości.
Widać ogier się bardzo śpieszył, ale opowiedział.


<Martel?>

Od Hery


Niedaleko biegała Rizana. Mała biała klacz. Podbiegłam do niej skubiąc trawę. Spytałam:
-Witaj, jestem Hera a ty jak masz na imie?
-Jestem Rizana. Miło mi. -klacz się uśmiechnęła i zaczęła skubać razem ze mną. Wydawała się bardzo towarzyska. 
-Może mały wyścig?- zaproponowałam
-A dokąd?
-Może do tamtego dębu?
-OK.
-To ...3....2...1 START

<Rizana>

Od Hery

Szłam szlakiem w wesołym parku. Wiele koni i źrebiąt odbijało piłką zrobioną z siana. Ja czekałam na umówione spotkanie z Ciastkiem
W oddali pojawił się. Szybko przybiegł gdy mnie ujrzał.
-Witaj Ciastku. Masz te kasztany które mi obiecałeś?
-Nie zapomniałem....- odpowiedział.
-To nic.
Poszliśmy razem nad wodospad. Właściwie nie znałam ogiera. Wydawał się nawet miły.
Zaproponowałam:
-Liczymy ile ryb spłynie z wodospadem...?
-Ok- odpowiedział.
-1, 2, 3 ,4 ,5.... a ty ile masz?

<Ciastku?>

Od Coocie - CD historii Jenny

Spojrzałem na klacz. Zacząłem skubać trawę.
-Jak masz na imię- spytała
-Coocie.
Odbiegłem by się napić. Po chwili wróciłem w ulubione miejsce.
Nie chciało mi się rozmawiać bo właśnie wróciłem z wędrówki.
-Właśnie wróciłem z wycieczki. Muszę już iść i odpocząć.
-Paa
-Cześć.

Od Jenny


Wędrowałam po terenach stada. 
Dzisiaj miałam ochotę odwiedzić las. Było tam wyjątkowo cudnie. 
Ptaki śpiewały, a słońce grzało jak szalone. Idąc w zamyśleniu wpadłam na jakiegoś ogiera.
-Ojć, przepraszam...
-Spoko, nic się nie stało.
(Coocie)

Od Jenny


Ruszyłam w stronę wodospadu. Dzisiaj było wyjątkowo upalnie, ale co się dziwić, w końcu jest lato... Chciałam się trochę ochłodzić i przy okazji odświeżyć... Jednak tym razem wybrałam inną drogę, odkryłam ja niedawno, prowadziła przez las. Promienie słoneczne przebijały się przez najwyższe drzewa, a zewsząd unosił się zapach świeżej trawy... Szłam tak w zamyśleniu, kiedy wpadłam na Shanti.
(Shanti?)

Od Rose - CD historii Hery

Spojrzałam na nią. Wyglądała na taką, co szuka miłej i przyjaznej atmosfery. W pełni do rozumiałam.
- Są... Zawsze są. To wyrzutki, ale oni żyją poza terenami stada. Tam nikt nie chodzi.
Potaknęła.
- Chyba każdy woli czuć się bezpieczny. Dobrze, że znalazł mnie Silver. Poza SBR czułam się źle...
Mrugnęłam do niej rozradowana. Oczywiście!
- Zobacz, u nas znajdziesz wiele!
Postanowiłam, że uniosę się do góry. Wiatr zabawił się moją grzywą, a ja już wiedziałam, co ma zrobić miła klacz.
- Widzę, że teraz dużo osób jest przy Rzece Duchów. Idź tam, poznasz nowych
Z góry wszystko wyglądało pięknie, ale musiałam już zejść na dół.
- Dziękuję. Zrobię to.
I pobiegło, a za nią się tylko kurzyło...
<Hera?>

Raport nr 21

Raport nr 21

----------
PROJEKT ODNOWY SBR.
Plan jest taki:
1. Malutka zmiana wyglądu, tzn. nowy banner na lato
2. Każdy chętny będzie pisać do osób z wybranego miesiąca, np. maja. Chodzi o opowiadania do dokończenia. Mile widziana jakaś akcja, która będzie dłużej się rozwijać. Po napisaniu opowiadania informujemy o tym właściciela konia na howrse. W razie jakiś problemów pisać do top80, Oxi00 lub KiteKat222.
Napisanie do wszystkich z jednego miesiąca to 10zr, z dwóch - 25, a z trzech - 40zr! To się opłaca, ale praca musi zostać wykonana bezbłędnie ;)
Można już wybierać! (jeden koń do 3 miesięcy, jeśli chce więcej pisać w komentarzach lub na PW do alf/Faith)

styczeń - Silver
luty - Silver
marzec - Emilia
kwiecień - Faith
maj - 
czerwiec - Daimon
lipiec - Jenny
sierpień - Faith
wrzesień - Hera
październik - Rose
listopad - Rose
grudzień - Silver

Dziękujemy lilenie11 za zebranie głosów oraz top80 za wspaniały pomysł do projektu :)
Prosiłybyśmy także o pomysły do starzenia się koni... 

Od Hery - Miłe spotkanie

Przechadzałam sie na terenach. Każdy mnie miło przywitał. W oddali widziałam pasące się konie. Źrebięta trochę się mnie bały. Dziwiło mnie to trochę. Podeszłam do karej klaczy. 
-Witaj. Jestem Hera. Jestem nowa.
Klacz machnęła ogonem i poszła. 
Widziałam też siwego ogiera. 
-Cześć. Hera a ty?
Ogier również poszedł. 
Pogalopowałam w stronę wesołego parku. Na obrzeżach stała siwa klacz. Wydawała się bardzo miła. Podeszłam do niej i przyłączyłam się do skubania trawy. 
-A ty to kto?
-Jestem tu nowa. Silver mnie jakoś znalazł i przyszłam. 
-Miło mi. Jestem Rose. 
-Tak wiem. Alfa stada. Bardzo tu ładnie i tak przytulnie. Nie ma tu jakiś złych koni czy coś?

<Rosie?>

czwartek, 27 czerwca 2013

Nowa klacz - Hera



















Imię: Hera
Wiek: 3 lata
Charakter: Miła, żartobliwa, odpowiedzialna, stanowcza, towarzyska, przyjacielska. Jest duszą towarzystwa. Lubi wyzwania i trudne zadania, nie boi się ubrudzić. Zawsze staje w obronie innych. Mimo wyglądu jest na prawdę wesołą i miłą klaczą.
Stanowisko: Nauczycielka mocy i Wojowniczka
Żywioł: Woda
Moce: Wszystko z nią związane.
Partner: Szuka
Rodzina: Mama Liliara, Tata Malisto.
Historia: Urodzona na skraju lasu. Zawsze miała kontakt z przyrodą. Jej kolegą był czarny pies- Max. Zawsze była miła i wybaczała. Często trenowała z innymi końmi i dzięki temu wykształciła sobie moc wody. Któregoś dnia zdała sobie sprawę że już może zacząć nowe życie i dołączyła do tego stada.
Właściciel: Cherry Monster

Ogłoszenie

UWAGA WAŻNE!
W dniach 28.06 - 10.07 będę nieobecny. W tych dniach proszę nie przesyłać opowiadań do Labelle. Powodem nieobecności jest wyjazd na zawody, z zawodów na obóz jeździecki, a z obozu na zawody :).

Bardzo przepraszam za utrudnienia,
wasz beta Balou.

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Od Jenny - CD historii Live

-Czyli co, teraz masz inną "panienkę"?
Skierowałam pytanie do Balou. Ten w odpowiedzi wstał, wszedł zmęczony do boksu i zaczęł mówić:
-Nie, poszły na kompromis. Dzisiaj była na mnie ta nowa dziewczynka, od jutra będzie ujeżdżała Live, a do mnie wróci Natalia.
-Czyli jutro zaczyna się prawdziwy trening?
-Tak. Tylko mam do was obu pewne pytanie.
-Jakie?
Ja i Live zapytałyśmy się równocześnie.
-Macie doświadczenie w galopowaniu pod siodłem.
Odpowiedziałam pierwsza:
-Kiedyś już byłam w niewoli u ludzi, spędziłam u nich blisko dwa tygodnie, więc wiem, jak to mniej więcej wygląda. Ja człowiekowi nie zrobię umyślnie krzywdy.
(Balou, zarezerwowane dla cb :'D)

Od Live - CD historii Jenny

Spojrzałam na dziewczynkę. Wydawała się miła. Pogalopowałam do Jenny. Cichym głosikiem szepnęłam.
-To czasem nie jest ta od Balou?
-Taak...
Pacnęłam ją pyskiem tuląc się. Dziewczynka przestraszyła się bardzo i uderzyła mnie. Parsknęłam.
-Ojej przepraszam koniku! -powiedziała.
-Eh...- odpowiedziałam w myślach.
Natalia pogłaskała mnie po grzywie i zamknęła w boksie obok Jenny. Dała mi paszę i siano, zaczęłam jeść. Jenny też weszła do boksu.
-Hej Jenny. Długo tu jesteś?
-A sama nie wiem.
Nagle usłyszałam stukot kopyt. Wychyliłam głowę zza boksu. Była to ta nowa dziewczynka z Balou. Zdyszany ogier padł u stóp u Natalii. Wyszeptał do nas;
-Nie wiem kto to jest ale jest zły!
Wzruszyłam głową i spojrzałam na Jenny.

<Jenny???>

piątek, 21 czerwca 2013

Od Czarnego i Rudego - CD


Było rano. Te dwie dziewczyny przyszły jeszcze wczoraj. ,,Panna Ania" jak określał Hans, była teraz moją właścicielkom...i nazwała mnie Prince!
*****
Obudziłem się w boksie obok mnie, stał mój przyjaciel. Wnerwiała mnie ta tabliczka! Nie nazywałem się Błysk.
*****
Do stajni wszedł Hans, i dwóch innych ludzi. Podeszli do naszych boksów. Właściwie, to tylko do Czarnego. Wczoraj, ludzi założyli nam na głowy kantary. Czarny nie wiedział co to jest, ja już coś takiego nosiłem. Teraz ludzie złapali karego ogiera za kantar, i otworzyli mój boks.
****
Młody człowiek trzymał za kantar. Próbowałem się wyrywać, ale Hans to zauważył. On mnie złapał, dużo mocniej niż wcześniej.
*****
Wepchnęli Czarnego do mojego boksu. Przywiązali nas do haczyków wystających ze ścian.
******
-Panna Ania i Marta, zaraz przyjdą, do tego czasu, przypilnować mi ich!- rozkazał Hans
******
Hans wyszedł. Czarny popatrzył na mnie pytająco.
-No co?- powiedziałem dziwnie
-No czkam na plan- powiedział z tą swoją miną
*****
-Dlaczego akurat ja?- spytał dziwnie
-To ty jesteś od planów, ja jestem od tego, żeby jakoś wyglądać- uśmiechnąłem się kpiąco
*****
Szturchnąłem ogiera. Nic się nie zmienił
*****
-Rudzielcu plan proszę!- powiedziałem patrząc na stojącego obok nas człowieka.
-Hm...-zamyślił się ogier- w sumie moglibyśmy...
Tu zaczął coś mówić, ale i tak nie słuchałem. Skupiłem się na tym człowieku.
*****
-...Wtedy mogło by się udać!- powiedziałem szczęśliwy- Czarny....Czarny! Słuchałeś w ogóle?
*****
Odwróciłem się gwałtownie na krzyk Rudego.
-Paczaj! Rąbnąłem mu batonika!- powiedziałem trzymając w pysku batona
*****
Chciałem coś powiedzieć, ale przyszli ludzie. Zabrali nas na padok.
*****
Spuściłem swoją zdobycz, i nakryłem sianem. Chwilę później człowiek sięgnął do kieszeni.
-Ej! Który z was gwizdnął mi batona!- krzyknął
Parsknąłem cicho
******
W skrócie mówiąc, osiodłali nas. Czarny zaczął brykać.
-Głupolu- przewróciłem oczami z uśmiechem- gdybyś słuchał, wiedziałbyś, że masz nie brykać! Nie uciekniemy stąd!
*****
Natychmiast przestałem ludzie odetchnęli.
*****
CDN

Od Jenny - CD historii Balou

Na pastwisko wbiegła jakaś dziewczynka. Za nią mężczyzna:
-Niech... Panienka... Zaczeka, Proszę... Się zatrzymać i... Poczekać na mnie.
Dyszał ciężko i był czerwony na twarzy, do tego czarne włosy, które rozbiegały się na wszystkie strony. Wszystkiego dopełniały intensywnie zielone oczy... Mężczyzna był niski, puszysty i mówił grubym basem.
-Gdzie jest mój koń? Który to? Pospiesz się!
W mgnieniu oka cała akcja przeniosła się na "panienkę". Włosy koloru kasztanowego, z fioletowymi pasemkami, jak to zwykle mawiają ludzie. Były one proste, nie rozwiewały się. Ogólnie dziewczynka była bardzo zadbana i schludnie ubrana. Już na pierwszy rzut oka wyglądała na rozpuszczoną. Wskazywał na to nie tylko wygląd, ale też zachowanie, chyba nikt nie wyczuwał w niej jakiegoś smutku, cała nasza czwórka patrzyła się na nią z pogardą, no może prócz Live, która była tu nowa i nie wiedziała o co chodzi. Dziewczynka podbiegła do Martela, ten stał nie ruchomo, następna byłam ja, w odpowiedzi pacnęłam ją ogonem. Potem spojrzała się na Balou, Live oddaliła się w kąt pastwiska.
-Chcę tego!
-Ten należy do...
Mężczyzna urwał, dziewczynka dosiadła Balou, a na pastwisko wbiegła Natalia. Kiedy to zauważyła natychmiast znalazła się przy nas upuszczając toczek...
(Balou, Live lub Martel)

Przypis Balou : Marcio nie zdążyłeś. Już wczoraj mi Jenny wysłała. JA ZAMAWIAM CD : D. A niech mi ktoś spróbuje dodać swoją wersję : D. Mam już gotową : D.

czwartek, 20 czerwca 2013

Od Balou - CD historii Jenny i Live (razem)

Leżałem zmęczony w boksie i wsłuchiwałem się w odgłosy burzy. Do naszego boksu wprowadzili klacz. Była to Live. Wrzasnęła coś do nas, ale nie usłyszałem przez burzę. Usłyszeliśmy trzask, drzwi od stajni otworzyły się, a potem zamknęły z hukiem.  Do stajni weszła Natala. Nagły huk, pisk i przerażony krzyk zlały się w jedno. Natala wpadła do boksu. Położyła się przy mnie i przykryła kocem. Delikatnie wtuliła się w moją grzywę.
- Przy tobie nie boję się nawet tej przeklętej burzy - szepnęła.
Parsknąłem cicho. Zamknąłem oczy, a po chwili zasnąłem.
***
Ranek obudził mnie ćwierkaniem ptaków. Natala jeszcze spała więc się nie ruszałem. Nagle do stajni wpadli ludzie.
- Panno Natalio! Panno Natalio - wołali przerażeni.
- Tu jestem - powiedziała zaspanym głosem.
- Panienko nie strasz tak nas. Pani ojciec jest bliski rozpaczy.
- Już idę.
Wstała i otrzepała się. Zrobiłem to samo. Po chwili wyprowadzili nas na pastwisko. Staliśmy i skubaliśmy trawę gdy...

(Jenny, Live lub Marcio??)

P.S. Mogę dawać zakończenie wielu osobom, bo jeszcze nie wykorzystałam do końca eliksiru :).

Od Live - Niewola

Jak na co dzień wybrałam się do wesołego parku. Był upał. Ptaki miło świergotały a drzewa lekko szumiały dając trochę ochłody. Długo nie wychodziłam z jaskini. Czekałam na odpowiedni moment. Zaczynają się ludzkie wakacje. Dzieci nie chodzą do szkoły. I co najgorsze jeżdżą konno. Z tego co pobliskie stado mi opowiadało wyłapano od nich ponad 10 koni dla stadniny. Ujeżdżano je i oswajano. Jednak nie zamartwiałam się tym i szłam dalej. Po drodze spotkałam także mojego kumpla- Bobra. Chwile później usłyszałam głośny strzał. Szybko się zerwałam i uciekłam. W krzakach zobaczyłam nieżywe zwierzę. Jeszcze bardziej się przestraszyłam kiedy usłyszałam:
-Kurcze! To nie koń! Jakaś denna sarna!
Chwilę potem kiedy sytuację obserwowałam zza zdzewa widziałam gdy jakiś człowiek łapie na linę niewinnego konia. Jedyne co zdążył zrobić to zarżeć z bólu. Człowiek go kopnął a ten się przewrócił. Władowano go do ciężarówki. Na szyldzie było napisane '' Przewóz koni'' a pod spodem '' stadnina ....'' i nie zdążyłam przeczytać. Zerwałam się szybko. Usłyszałam kolejne strzały i kroki. Podążyłam w stronę stada. Szybko rzuciłam się na Rose.
-Rose!!! Ratuj!!!
-Ale Live co sie dzieje?!
-Kłusownicy, ludzie, śmierć, ciężarówka!!! - zakrzyczałam i pobiegłam w swoją stronę.
Klacz znów zaczęła jeść trawę i powiedziała:
-Ach ta Live, za długo nie wychodziła z jaskini. Odbija jej!
Po chwili zobaczyłam Ardana.
-Ardan! Kłusownicy!
Pogalopowałam przed siebie. Nie zauważyłam nawet że już nie jestem bezpieczna. Zbliżyłam się do granic jednak nie przekroczyłam ich. Z nie wiadomo skąd wskoczyła na mnie człowiek. Szarpnął nie i założył na moją szyję ostry drut. Natychmiast zaczęłam wierzgać. Człowiek zaciągnął mnie do wozu i kopnął na drogę. Z bólu położyłam się. Podróż trwała 5 godzin. Po tym wyczerpującym wyjeździe człowiek wyciągnął mnie z wozu. Rozglądnęłam się dookoła.
-Gdzie ty głupi koniu!!! Do boksu!!!- ktoś krzyknął i strzelił mnie batem. Posłusznie weszłam do boksu. Była już noc wszystkie konie sprowadziły się do stajni. Przejrzałam na oczy. Niechętnie zaczęłam jeść nieświeżą trawę. Byłam tak wyczerpana że nie zauważyłam moich lokatorów. Boks była na prawdę duży.
-BALOU?! - dziwnie krzyknęłam.- JENNY?! Co to ma być gdzie ja jestem?!?!?!

<Balou? Gdzie ja jestem?!>

niedziela, 16 czerwca 2013

Od Ardana - CDN historii Sombry

-I jak? Podobał ci się wyścig?
-To nie był wyścig, ale ok.
-Nawet gdyby był to i tak bym wygrał
-No taa… jasne… mistrzu
-No tak. A co? Nie wierzysz mi?
-Pewnie że nie, bo to ja bym wygrała, nie ty.
-No tak. Z pewnością byś mnie wyścignęła
-A założysz się
-Dobra. No to dawaj
-Spoko. 1… 2… 3… START!- krzyknęła Sombra i pognała prosto przed siebie
-Ej! Nawet się nie ustawiłem!
-To już nie mój problem!
-Już ja ci pokażę- powiedziałem i pocwałowałem za Sombrą. W pewnym momencie szliśmy łeb w łeb jak to mówią. Gdy dobiliśmy do jeziora, Sombra zatrzymała się gwałtownie tak że wleciałem na nią. Poturlaliśmy się do wody.
-Moja sierść!
-Moja również- powiedziałem
-Hahaha… zresztą… a masz…- powiedziała i wskoczyła do wody, przy tym mocno mnie ochlapała.
-Ach to tak? Ok., jak tak to tak- odpowiedziałem i ochlapałem klacz.
Bawiliśmy się tak przez cały wieczór. W końcu zmęczeni wyszliśmy z wody i pokładliśmy się na trawie. Akurat był zachód słońca. Szybko się wygrzaliśmy i wysuszyliśmy. Patrzyłem na zachód jak na ukochane zwierzątko. W pewnej chwili, Sombra powiedziała:
(Sombri? Też fajnie wymyśliłaś imię XD)

Nowa klacz - Dark

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

imię:
Dark
płeć: klacz
wiek: 2 lata
cechy: szybka, odważna, lubiąca wyzwania, chętna przygód, dzika
stanowisko: wojowniczka
żywioł: pioruny
moce: potrafi strzelać piorunami z oczu
partner: na razie brak
rodzina: siostra Blue Sky
historia: Urodziłam się... kiedyś. Gdzieś. Daleko. Matka zmarła, ojca nie znałam. ja i siostra byłyśmy zdane na siebie. Lubię wyzwania, dreszczyk emocji, wiatr we włosach, krople deszczu. Kocham być dzika. tak, jestem mustangiem. Mustangiem, który cieszy się życiem. A wszystkiego tego nauczyła mnie moja siostra Blue. Ona mi pokazała jak być prawdziwym mustangiem.
właściciel: włoszka

Nowa klacz - Dzika Róża


















Imię: Dzika Róża.
Płeć:Klacz.
Wiek: 4 lata.
Cechy: Spokojna,opiekuńcza i miła dla stada.
Stanowisko: Wypatrująca.
Żywioł: Woda i Ogień.
Moce: Może przywołać małe fale wody i ogień.
Partner: Szuka.
Rodzina: Nie pamięta.
Historia: Dawno temu było małe stado składające się z 6 koni 5 klaczy i 1 ogiera.Kowboje postanowili popędzić stado do ich wioski by je ujeździć.Złapali wszystkie oprócz 2 koni Dzikiej Róży i jej matki.Jej matka miała 17 lat po krótkim czasie zdechła.Dzika Róża została całkiem sama.Do tej pory żyje sama i tęski za stadem.Może Stado Białej Róży zastąpi jej jej dawne stado.
Właściciel: Horsis

Nowa klacz - Jessy



















Imię : Jessy
Płeć: klacz
Wiek: 1,5
Cechy : miła , przyjacielska , opiekuńcza dla stada , czarująca urokiem
Stanowisko : Wojowniczka
Żywioł: woda , ogień
Moc: tworzy tarcze z ognia , tworzy osłonę wodną , czyta w myślach , potrafi się teleportować , potrafi stworzyć osłonę z ognia
Partner : szuka tego jedynego
Rodzina : została porzucona
Historia: Gdy się urodziła nie widziała swoich rodziców, została przez nich porzucona. Szukała pomocy u innych Stad ale to na nic więc postanowiła dołączyć do Stada Białej Róży i znaleść tutaj przyjaciół i prawdziwą miłość
Właściciel: wiki i nata

Od Rudego i Ciastka

Rano, pasłem się na łące. Zobaczyłem w dali jakiegoś ogiera
*****
-Cześć, jestem Ciastek- przywitałem nieznajomego- Jeszcze się chyba nie znamy ...
*****
Podniosłem łeb. Przełknąłem ostatnią kępę trawy.
-Nie, nie widziałem Cię nigdy- powiedziałem- jestem Rudy, miło mi. Jesteś nowy?
***
-No już troszkę tu jestem...- powiedziałem od entuzjastycznie- Niestety mało koni jeszcze znam ! Lubię poznawać nowych znajomych ...
***
-To witam w klubie!- uśmiechnąłem się
Usłyszałem czyjeś kroki od tyłu.
****
Podeszła do nas jakaś klacz. Nie widziałem jej nigdy... Ach, jakie te stado jest wielkie !
***
Znałem tą klacz. Widziałem ją kilka razy. Przywitaliśmy się, i poszła dalej.
-Chcesz poznać konia podobnego do mnie?- uśmiechnąłem się tajemniczo
******
-Jasne- powiedziałem niepewnie i pomaszerowałem za nim
****
Pobiegliśmy w okolic wodospadu. Zobaczyłem Czarnego, z jakąś klaczą. Uśmiechnąłem się łobuzersko. Ciastek patrzył na mnie niepewnie.
-Czarny, głupolu!- krzyknąłem
Czarny i klacz pożegnali się. Ogier przybiegł do nas.
*****
-Cześć jestem Ciastek- przywitałem się z "Czarnym"
***
Ogier uśmiechnął się.
-Czarny jestem miło mi- uśmiechnął się. Stanęliśmy obok siebie. Ciastek opatrzył na nas ze zdziwieniem.
-Co?- powiedzieliśmy razem
****
-Wy tacy ...- zająkłem się
-Hymm...?- zapytali jednocześnie
-Tacy podobni ...- wydukałem
***
Spojrzeliśmy na siebie.
-No...-zacząłem
-Ja Czarny, on Rudy- dokończył Czarny
-Myślisz?
****
-Co? -zapytałem ostrożnie- Nie rozumiem ...
Zaśmiali się. Uśmiechnąłem się delikatnie .
*****
-Ciastku- mruknąłem
-Tak?
-Za tobą stoi jakiś koń...
-I dziwnie się na Ciebie pacza- dokończył Czarny
****
-Znacie go?- mruknąłem
-Taak...- odpowiedzieli
-A kto to?- zapytałem nawet się nie odwracając
***
Szturchnąłem Czarnego.
-To chyba...hm...nie...
-Nie...
Koń podszedł do nas
****
-Własnej alfy nie poznajecie?- zapytał się znajomy głos i natychmiast się odwróciłem
-Rose !- krzyknąłem- Kopę lat!
****
Klacz powiedziała coś Ciastkowi. Ja i Czarny popatrzeliśmy po sobie
****
-Jaasne- burknąłem
-To się ciesze.- powiedziała Rose i odeszła

CDN...

Od Ardana - CD historii Sombry

Dotarłem do jaskini lekarza. Na szczęście była w niej jeszcze Bethanny. Byłem cały zdyszany i nie mogłem wypowiedzieć słowa. Klacz patrzyła na mnie przez chwilę i powiedziała:
-Nic ci nie jest?- spytała
-Nie… tylko muszę… trochę… odpocząć- powiedziałem co słowo biorąc głęboki wdech. W sumie sam nie wiedziałem poco tak szybko biegłem. Ale ok.
-Może chcesz wody?- zapytała po raz drugi Bethanny.
-Jakbyś mogła
Klacz po chwili przyniosła troszkę wody w glinianej miseczce. Spokojnie się napiłem, wziąłem głęboki oddech po raz ostatni i spytałem się jej:
-Sombra pyta za ile będzie mogła zdjąć ten bandaż i kiedy będzie mogła normalnie wyjść z swojej jaskini. Klacz popatrzyła na mnie i powiedziała:
-I po to biegłeś tyle drogi by spytać się mnie kiedy go zdjąć, a przy tym jesteś cały zdyszany?- zaśmiała się klacz.
-Noo… tak- odpowiedziałem
-No dobrze. Będzie mogła przyjść do mnie w piątek… nie w sobotę. Wtedy zdejmiemy opatrunek, nasmarujemy jeszcze nogę żelem i będzie mogła spokojnie wychodzić na powietrze. Zgoda?- powiedziała
-Nie wiem. Ty tu jesteś lekażem, nie ja- powiedziałem
-Dobrze… dobrze. No już leć jej powiedzieć kiedy, bo za chwile pewnie wyjdzie z siebie.
-No, spoko. Już lecę. Wielkie dzięki!- krzyknąłem i pogalopowałem w stronę jaskini Sombry.
Powoli wszedłem do jaskini. Z ciemności wybiegł Sangre. 
-Cześć zbóju. Co tam masz? Aha. Fajnie. Idź się pobaw- powiedziałem, a wilk pobiegł w stronę lasu. Klacz leżała na kamieniu, z położoną głową o mech. Gdy tylko postawiłem krok, podniosła uszy i szybko w górę poszedł łeb.
-Nie śpisz?
-Jak widać. I co?
-Co co?
-Nico. No kiedy mam zdjąć to denerwujące białe cośko na nodze
-Aha. O to ci chodzi.
-Nie, wiesz, o Kubusia Puchatka, który wcina miodek pod drzewkiem razem z Prosiaczkiem- powiedziała jak zwykle z ironią.
-Yyy… Prosiaczek nie jadł miodu, ale to szczegół.
-Nie zmieniaj tematu.
-Ok… ok. 
-No to co ci nagadała?
-No… powiedziała że mamy przyjść w sobotę, wtedy zdejmie opatrunek.
-Dopiero w sobotę?
-Tak, a co?
-Nico. A podobno tak szybko leczą rany- powiedziała pod nosem
-Słucham?
-Nie, nic.
Spojrzałem się delikatnie na Sombrę. Miała twarz jakby zachwalę miała umrzeć. Uśmiechnąłem się łobuzersko.
-Co szczerzysz zęby?
-Ja? Nie, tak sobie.
-Nie Królewna Śnieżka.
-Fajne żarty.
-Dziękuję ci bardzo- odpowiedziała.
-To co chcesz do jedzenia?
-Najlepiej by było gdybyś przyniósł mi jabłka z Ogrodu Zakochanych i trochę świeżej trawy, która rośnie w pobliżu terenów. A… i wody z Jeziora Mgły.
-Jeszcze coś?
-Nie
-A więc idę na łowy.
-Sangre z tobą pójdzie.
-Ok. Sangre!- krząknąłem. Po chwili przy moim boku pojawił się cień-wilk. Poszliśmy razem po jedzenie, a Sombra została dzisiaj sama po raz drugi.
(Sombra? CD poproszę XD)

sobota, 15 czerwca 2013

Od Jenny - CD historii Balou

Błysnęło się, a dziewczynka, która na mnie usiadła, spadła. Była chyba najmłodsza i nie czuła się zbyt pewnie, szturchnęłam ją lekko łbem, a ta uśmiechnęła i się i wstała. Po chwili ponownie się błysło. Amelia i Natalia, jak się już dowiedziałam ruszyły przodem, a Wiktoria, ta która mnie dosiadła szła tyłem. Mnie, Balou i Martela zaprowadzono do stajni. Zaczęło się błyskać, a po chwili do kompletu doszedł deszcz.
<Balou>

Od Sombry



Nareszcie sobota… Dzień w którym ściągają mi to białe, wnerwiające cośko. Noga już wogule mnie nie bolała, ale Ardan kazał cały czas leżeć. Nie słuchałam jego co mnie bardzo śmieszyło. Poszliśmy razem do Bethanny. Była akurat w środku. Gdy nas zobaczyła, uśmiechnęła się.
-Cześć- powiedziałam
-Witam. Pewnie przyszliście by zdjąć ten bandaż- odpowiedziała
-Nie… po Sierotkę Marysie… a po co niby miałabym tu przychodzić
-No nie wiem… pogadać?
Spojrzałam się na nią spod grzywy. Uśmiechnęła się po raz drugi. Przewróciłam oczami i czekałam aż ściągnie mi ten bandaż. Czekałam chyba 5 minut. Wreszcie podeszła ściągnęła mi go i nasmarowała czymś. Dokładnie nie wiem czym, ale to bardzo ładnie pachniało. Chyba się naćpałam tego, bo potem ryłam lekko w kamień.
-Dziękuję- powiedziałam
-Nie ma za co- uśmiechnęła się jeszcze raz.
Szybkim stępem wyszłam z jaskini a za mną Ardan. Wciągnęłam głęboko powietrze. Znów poczułam wiatr, który powiewał z lekka moją grzywą.
-To jak. Pierwszy galop na sam początek?- spytał się ogier
-A chce ci się?
-Jasne
-Ostrzegam że mam w sobie dużo energii i adrenaliny więc nie będzie łatwo
-Dam radę. Jestem szybki
-No to dawaj
Ruszyłam kłusem. Po chwili kłus zmienił się w galop, a potem w cwał. Cwałowaliśmy razem przez łąki.
-I co wymiękasz!- krzykłam do Ardana
-Chciałabyś!- odkrzyknął i dogonił mnie.
-A jednak potrafisz pokazać na co cię stać
-Widzisz jaki ja…-
Nie dałam mu dokończyć
-Ty już nic nie mów- odpowiedziałam i przyspieszyłam. Zatrzymaliśmy się przy Opuszczonym Pastwisku. Byłam cała zdyszana. Ardan również. Położyłam się przy drzewie. Ogier stał cały czas. Spoglądałam się na niego.
-Nie siadasz?
-A mogę?
-Nie wiesz, nie możesz. No oczywiście że tak. Wolny kraj. Siadaj.
Ogier usiadł. Konkretnie położył, ale nie czepiajmy się szczegółów. Było tu tak tajemniczo i ładnie. Zielona trawa powiewała pod wpływem wiatru. Tak jak moja grzywa. Spędziliśmy z Ardanem trochę czasu ze sobą. Gadaliśmy o stadzie itp. Ok. 19:00 poszlismy na tereny do jak to mówię, pracy. Nie przejmowałam się innymi. Miałam też kogoś. W pewnym momencie Ardan powiedział:
(Ardi? Fajne przezwisko? XD)

piątek, 14 czerwca 2013

Od Rudego i Czarnego - CD


Otworzyłem oczy.
-Co...co to za miejsce?- myślałem
Wstałem, i spojrzałem obok siebie. Wiedziałem już, byliśmy w boksach, u ludzi.
*****
Potrząsnąłem głową.
-Rudy...Rudy!- ocknąłem się- g-gdzie jesteśmy?
*****
Wytłumaczyłem mu, gdzie teraz jesteśmy, bądź co bądź, mieszkałem u ludzi...kiedyś.
****
-Hans! Podaj mi siodło!- usłyszałem czyjś krzyk. Wydawało mi się, że to dziecko.
****
Dopiero teraz zauważyłem, tu było więcej koni. Gdy ludzie poszli do siodlarni, wszystkie konie przywitały się z nami.
-Panno Aniu!- usłyszeliśmy
*****
Przed naszymi boksami, stanęły dwie dziewczynki, przepychające się.
-Czarny koń jest mój Anka!- krzyczała blondynka
-Nie! Mój- krzyknęła druga z ciemniejszymi włosami
*****
-Hans!- krzyknęła w końcu blondynka
Mężczyzna zjawił się natychmiast.
-Hans! Czarny ogier jest mój!- powiedziała ciemniejsza
****
-Konie trzeba najpierw ujeździć- zauważył Hans- będą gotowe za tydzień
-Amelia i Natalia mają swoje mustangi!- krzyknęła Ania
****
-Wy również, ale trzeba je ujeździć- powiedział lekko zirytowany mężczyzna, po czym, wyszedł.
-Same dałybyśmy radę- prychnęły dziewczyny
*****
-Trzeba im nadać imiona- powiedziała sarkastycznie Ania
-No wow- dodała Marta
*****
-Ja biorę czarnego!- powiedziały razem. W końcu zdecydowały się na losowanie.
-On był im przeznaczony- powiedziała Marta do Czarnego
Ania spojrzała na mnie dziwnie.
****
Marta przyjrzała mi się.m Hans przyszedł z tabliczką. Tam miało być ,,moje" imię.
-Hm...Black?- popatrzyła na mnie- nie...będziesz się nazywał Błysk!
-Ale imię żeś wymyśliła!- zakpiła
********
-To wymyśl dla tego...lepsze!- dogryzła
-On będzie Prince- powiedziała, i dumie wyszła
****
Na naszych boksach, wisiały tabliczki, z napisami:
-Prince- u Rudego
-Błysk- u mnie
CDN

Od Balou - Niewola cz. 3

- Gdzie wcześniej mieszkałeś - spytał koń?
Zacząłem opowiadać o naszych terenach, o stadzie i o wszystkim co jest u nas. Gdy się ściemniło przyszli po nas stajenni. Wprowadzili do boksów. Rano usłyszałem hałas. Szamotanie, dźwięk bata, kwik konia. Mój boks otworzył się gwałtownie i siłą wprowadzili tu klacz.
- Jenny?!
- Balou?!
- Musicie na razie stać razem. Nie mamy wolnego boksu. Pewnie jeszcze jednego konia dostaniecie do boksu, ale trudno. Panna Natalia nie będzie zadowolona i panna Amelia też nie, ale ja nic na to nie poradzę - powiedział człowiek.
- Jurek chodź pomóc!
- Tak jest szefie! Jak ja nienawidzę tego całego szefa zwanego Hansem - dodał ciszej.
Około południa do boksu wpuścili jeszcze jednego konia. Ogiera.
- Martel?!
- Jenny?! Balou?!
O godzinie pierwszej przyszły 3 dziewczyny. Były to Natalia, Amelia i jeszcze jedna. Z rozmowy wynikało, że jest to siostra Natalii, Wiktoria. Osiodłały nas i wyprowadziły z boksów.  Natalia wsiadła na mnie, Amelia na Martela, a Wiktoria na Jenny. Bałem się co zrobi Jenny pod siodłem. Szedłem pierwszy, aż nagle....

(Jenny??)

Od Max'a - Największe przygody cz.3


- Mamo tato ja was przepraszam- przepraszałem rodziców po okropnym zdarzeniu.- Ja już tak nigdy nie zrobię. Chciałbym wam coś powiedzieć, przyznać się do czegoś. To wszystko to był mój pomysł nie moich kolegów. Wiem, że zawiedliście się na mnie, ale proszę was o przebaczenie- tak oto brzmiał moje przeprosiny.
- Max- zaczął pouczająco mój tata.- Ja i mama na prawdę nie wiemy jak ci mamy zaufać. Myśleliśmy, że już za niedługo założysz własne stado i rodzinę, ale po tym co się stało już nigdy tak nie będziemy myśleć. Jesteś przecież dobrze wychowany więc twoje zachowanie zadziwiło nas bardzo. A teraz już do widzenia. Masz karę.
Posłusznie poszedłem do pokoju. Potem przez długi czas płakałem, aż wreszcie przestałem i zrobiłem coś co przywróciło zaufanie rodziców.
Był to zimny i deszczowy dzień. Mój tata jako samiec alfa miał dużo spraw na głowie, natomiast mama zbierała na zamokniętej łące kwiaty dzikiej róży (w tych czasach były one potrzebne dobrobienia lekarstw, które tylko moja mama umiała robić). Ja bawiłem się tym razem grzecznie w jaskini z kolegami. Nagle usłyszałem strzały i szczekanie psów. To byli myśliwi na koniach z psami goniący małego zajączka. Gdy zajączek wszedł do jakieś nory. Psy straciły zainteresowanie małym stworzonkiem. Pobiegły w stronę mojej mamy. Rzuciły się na nią. Gdy to zobaczyłem od razu pobiegłem w jej stronę i tak jak te psy na moją mamę ja rzuciłem się na te psy. Gdy tata dowiedział się od moich kolegów co się dzieje na łące pobiegł najszybszej jak mógł do nas. Gdyby nie ja mama by nie przeżyła tego ataku. Zostałem ogłoszony bohaterem w stadzie i nareszcie zyskałem zaufanie rodziców.
W czwartej części dowiecie się co się stało z moimi rodzicami nad ''Jeziorkiem Rozpaczy''.
CDN.



Od Jenny

Pasłam się spokojnie na łące, kiedy nagle usłyszałam jakiś niepokojący dźwięk. Ruszyłam za jego źródłem. Dotarłam na polanę, ale nic tam nie było. Dźwięki nagle ucichły... Po chwili usłyszałam coś za sobą, odwróciłam się i ujrzałam ludzi, nie zdążyłam zrobić żadnego uniku i złapali mnie na jakąś linkę. Potem zaciągnęli do wozu, mimo mojego szarpania i ruszyliśmy.
***
Dostałam się, w sumie nie wiem gdzie, ale było tam pełno koni i zrozumiałam, że jestem w niewoli.

czwartek, 13 czerwca 2013

Nowa klacz - Lee























Imię: Lee
Płeć: Klacz
Wiek: 4 lata
Cechy: śmiała, zamknięta w sobie, tajemnicza , przyjazna , miła , czasami bywa wredna , odważna , lubi ryzyko , niepokorna , szalona , uwielbia przygody
Stanowisko: wojowniczka
Żywioł: powietrze i woda
Moce: wywoływanie tornada , trąby powietrznej i innych kataklizmów , atak kulą wody , znikanie
Partner: szuka
Rodzina: nie pamięta
Historia: Zabito jej rodzinę gdy była mała. Pamięta że błąkała się cały czas. W końcu znalazła to stado.
Właściciel: tatarprima

Od Rudego i Czarnego

Byłem bardzo szczęśliwy, że mój najlepszy przyjaciel dołączył do tego stada. Postanowiłem się przywitać.
****
Z daleka usłyszałem charakterystyczny stukot kopyt.Skubałem trawę. Miałem nadzieję, że zaraz zobaczę to, na co miałem nadzieję.
*****
Zobaczyłem pasącego się, karego ogiera, z białą łatką na czole.
-Czarny!- stanąłem dęba i krzyknąłem
*****
-Rudzielec!- ucieszyłem się
Już wiedziałem, że to on! Cwałem dobiegliśmy do siebie.
*****
-Czarny! Co ty tu robisz?- zarżałem
-Szukałem stada, no i wiesz- uśmiechnął się
-Gamoniu! Mów prawdę- skubnąłem go dla zabawy w grzywę
*****
-Roztecca mnie wygnała, przynajmniej chciała, a Lemonis...nie miał nic do gadania- mówiłem o parze alfa z naszego starego stada- a jak się dowiedziałem, że tu jesteś, musiałem Cię znaleźć
Tym razem to ja go skubnąłem
*****
Zaczęliśmy się ganiać i brykać jak źrebaki. Czułem się jak kiedyś. W końcu usłyszeliśmy strzał. On przerwał wszystko.
*****
-Rudy, co to jest?- zastrzygłem uszami
-N-nie wiem- powiedział rozglądając się na boki
Za drzew wyłonili się ludzie.
-Biegnij!- krzyknął Rudy
******
Zaczęliśmy cwałować. Byle dalej stąd! Niestety, niedługo, bo oni mieli samochód. Dwaj z nich, podjechali blisko nas. Strzelili.
*****
Rudy upadł. Zatrzymałem się, i podbiegłem do niego. Ja też dostałem.
*****
-Ostrożnie z nimi- słyszałem niewyraźnie
-Taak, a kto patrzy?- tu drugi głos
-Ja parzę!- ten głos chyba należał do...dziecka?
*****
Obaj zasnęliśmy. Obudziliśmy się w dziwnym miejscu
CDN

Nowy ogier - Czarny

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Imię: Czarny (tak na prawdę nazywa się inaczej, ale wszyscy tak do niego mówią, więc woli to. Niektózy mówią na niego Alek)
Płeć: ogier
Wiek: 3 lata
Cechy: wierny, zabawny, solidarny, wie kiedy przestać się wygłupiać i poważnieć, zawsze broni swoich (kumpli i koni ze stada) bardzo honorowy, nie da się go przegadać, każdemu potrafi dogadać, ma bardzo silny charakter, łobuzowaty, opiekuńczy, miły przyjacielski, charakter ma też podobny do Rudego, odważny, waleczny
Stanowisko: wojownik
Żywioł: natura, ogień
Moce: wszystkie związane z żywiołami, zatrzymuje i kontroluje czas, tworzy nie zniszczalną barierę w okół dowolnego przedmiotu
Partner: szuka, podobnej do niego, ale wie, że raczej nie ma szans
Rodzina: W innym stadzie jako rodzinę traktuje Rudego
Historia: Należał do kilku stad. Wcześniej do hodowli. Jest szlachetnej krwi. Historia w skrócie: z hodowli uciekł (dlaczego: tajemnica) potem był w kilku stadach. W jednym z nich poznał Rudego, którego traktuje jak brata. Złośliwa samica alfa, wyrzuciła jego przyjaciela. On został, ale gdy dowiedział się, gdzie jest Rudy, postanowił dołączyć do przyjaciela.
Właściciel: (korzystam z mat114)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Od Balou - Niewola cz. 2

- Witaj - zarżało kilka koni.
- Witajcie - odpowiedziałem słabym głosem.
- Zaraz wrócę. Muszę się przebrać - powiedziała Natalia.
***
Natalia przyszła z siodłem, ogłowiem, ochraniaczami oraz innym sprzętem.
- Panienko, może ktoś bardziej doświadczony go zajeździ?
- Nie, Hans. Amelia też zajeżdża swojego konia i ja to też zrobię.
- Ale koń panny Amelii ją zrzucił.
- Mój mnie nie zrzuci.
Podeszła do mnie i wyszczotkowała mnie.
- Dam ci na imię Książę. To ładne imię. Idealne dla ciebie.
Parsknąłem cicho. Polubiłem ją... było to dziwne, przecież ja jestem dziki. Po chwili wiedziałem dlaczego. Ona była nieszczęśliwa. Wyczuwałem od niej smutek. Miała wszystko co zapragnęła, ale nic jej nie cieszyło. Założyła mi siodło i resztę sprzętu. Masztalerze z niepokojem przyglądali się mi. Wyprowadziła mnie na zewnątrz i wsiadła. Robiłem spokojnie wszystko co kazała. Stęp, kłus, galop, skoki. Wszystko szło rewelacyjnie.
***
Odprowadziła mnie do boksu i poklepała. Po godzinie masztalerze wypuścili konie na padoki. Stałem z kilkoma starszymi końmi. Rozmowa toczyła się niezbyt wartko. Nagle jeden koń zapytał...

C.D.N.

Od Movglith i Felixa

Obudził mnie Felix. Biegał w pobliżu głośno stukając o ziemię.
-Nie można ciszej?-mruknęłam
-Można, ale mi się nudzi i nie mam nic innego do roboty.
***
Położyłem się i leniwie zacząłem patrzeć na ptaki, które latały nad drzewami.
***
Wstałam i się przeciągnęłam. Popatrzyłam na Felixa. Zaczęłam jeść, bo byłam głodna. Kiedy skończyłam popatrzyłam na niego.
***
-Może, skoro jest tak nudno pójdziemy gdzieś?
***
-No dobra. To chodźmy.

CDN

niedziela, 9 czerwca 2013

Nowy ogier - Matt

















Imię: Matt
Płeć: Ogier
Wiek: 4 lata
Cechy: miły , romantyczny , przyjazny , uczciwy , lojalny , szczery , sprawiedliwy , odważny , śmiały , tajemniczy , otwarty na nowe znajomości , pomocny
Stanowisko: obrońca
Żywioł: woda i ogień
Moce: atak kulą ognia i wody , gasi i rozpala ogień , czary
Partner: szuka
Rodzina: nie pamięta
Historia: Uciekł ze starego stada a teraz jest tu.
Właściciel: tatarprima

Meriva odchodzi





















Meriva odchodzi, powód - usunięcie konta na Howrse

Nero odchodzi





















Nero odchodzi, powód - usunięcie konta na Howrse

Sindre odchodzi















Sindre odchodzi, powód - decyzja właściciela

Flower odchodzi














Flower odchodzi, powód - usunięcie konta na Howrse.

Od Jenny - CD historii Rose

-Ciekawe jaka jest przyczyna tego...
-Może nie gadajmy już o tym...
Zamilkłam. Z lasu dało się słyszeć wycie wilków.
-To prawda, co mówią inni?
-Co?
-Czy to prawda, że będzie wojna?
<Rose>

sobota, 8 czerwca 2013

Od Rose - CD historii Jenny

Wstałam odganiając ogonem świetliki i inne owady.
- Witaj! Cieszę się, że przyszłaś.
Uśmiechnęła się.
- Słyszałam, że Neron...
Przerwałam jej lekkim kopnięciem.
- Nie! Nie można tego rozpowiadać. Póki wie mało osób... Nic nie wiesz o rozwodzie Wolf Dark z Neronem, dobrze?
Zdziwiła się. Zawsze mogła gadać o czym chce, nawet krzyczeć nowe plotki. A teraz uciszyłam ją.
- I tak się dowiedzą, ale teraz nie róbmy afery - dodałam. - Rozmawiałam już z tą dwójką. Zmieńmy temat.
Jednak dalsze rozmowy nie układały się. Myślałyśmy tylko o tym.

(Jenny?)

Ogłoszenie

Formularze nowych koni, które były przesyłane do top i do mnie nie mogą być tymczasowo wstawione. Mamy mały problem z edycjami notek. Niedługo je pokonamy. Przez ten czas nie musicie na nowo ich wysyłać :)
Przepraszamy i pozdrawiamy!
---
Wiemy, jakim samochodem jeździ Wolf Dark! xD
Zdjęcia nie mamy, ale Rose wraz z Ellie widziała wypasione autko z numerem rejestracyjnym zaczynającym się na "WD". To na pewno ona. Można pozazdrościć, że umie zamienić się w człowieka i zwiedzać polskie drogi ;D

Od Jenny

Znudzona wędrowałam po stadzie. Ostatnio rzadko napotykałam kogoś chętnego do rozmowy. Dni mijały mi powoli i ciągnęły się w nieskończoność...
***
Nastał wieczór, świerszcze zaczynały swoje koncerty, a gwiazdy wchodziły powoli na niebo, żeby migotać przez całą noc. Podeszła do mnie Rose.
-Cześć Jenny.
-Hej.
<Rose>

czwartek, 6 czerwca 2013

Od Tyriona i Shadow Drago cz. 2

No jak skoro na mnie leżysz? - zawołałem wzburzony
***
Mogę zmienić kształt, wykorzystałam to. Moja szyja wydłużyła się, i mogłam dosięgnąć do liścia. Potem się zminiejszyłam. Ogier wstał. Ja obłożyłam swoją nogę, już jako koń
***
-Konik guma - zaśmiałem się - Poradzisz sobie? - zapytałem po chwili
***
-Już spoko, dzięki- powiedziałam dziwnym tonem. Sama nie wiedziałam jak go nazwać. Po chwili wstałam
-No to p

Od Tyriona i Shadow Drago cz. 1

Była zimno i deszczowo. W sumie nie padało, ale się zanosiło. Burza zmieniła by atmosferę. To właściwie pierwszy deszczowy dzień od dawna
***
Spacerwałam w pobliżu granic, gdy spadły pierwsze krople deszczu.
****
Ciemne chmury zakryły niebo. Byłam blisko lasu na granicy. Deszcz zaczął spokojnie padać. Kłusem dobiegłam do granicy. W krzakach zobaczyłam jakiś cień
****
Schroniłem się pod drzewami, gdy wpadła na mnie jakaś klacz.
-Ał co robisz? - krzyknąłem
****
-Ślepy?- syknęłam, ale nie miałam ochoty na kłótnie. Zaczęło strasznie lać. Deszcz przerodził się w grad- przesuniesz się, czy oboje nas ma dostać?
Kulki gradu były wielkie. Waliły w nasze zady i łopatki. Ogier przesunął się, i oboje stalśmy pod wielkim dębem. Tam aż tak nie waliło
***
Klacz dostała mocno w zad i pisnęła głośno.
-Nic ci nie jest? - zapytałem od niechcenia - nie wystawiaj tyłka poza dąb, bo będzie nieciekawie.
Klacz spojrzała na mnie spod byka.
****
-Domyślam się- powiedziałam oschle
I znowu deszcz. Tym razem bardzo małe kropelki. Grad przestał padać.
****
Powoli wychyliłem łeb spod korony dębu i po chwili cały wyszedłem i spojrzałem w słońce.
-Gdzie idziesz? - zapytała klacz
-Do stada - odpowiedziałem
*****
Wyszło słońce. Po deszczu zostało tylko kilka kropel na trawie. Otrzepałam się, ogier zrobił to samo.
-Tyrion tak?- uśmiechnęłam się chytrze pod nosem
***
-Nie jestem Kaziu wiesz kotku? - zignorowałem ją
****
-Nie nie wiem, ale skoro wolisz tak nie ma problemu, Tyrion brzmi lepiej mały- machnęłam ogonem
*****
-Właśnie a teraz zmykaj do swojej mamuśki kotku - odpowiedziałem klaczy - nie mam czasu na wygłupy.
****
Poszłam w głąb lasu. Ogier chyba się zdziwił.
-Eee...stado w drugą stronę- powiedział zdziwiony
-Przyda Ci się ta informacja- powiedziałam bez zainteresowania
-A dlaczego tam idziesz?
-Dlaczego nie?
****
-Dlatego, że to nie jest twój teren dzidzia. Poza tym nie masz co tam robić. To nie jest miejsce dla słabych.
****
-Dlatego stąd idziesz?
****
-Ponieważ muszę się z kimś spotakć. - powiedziałem - To klacz. - zaznaczyłem
***
-Wiele to tłumaczy- powiedziałam gniotąc kopytem kolczastą roślinę
***
Klacz gniosła nogą roślinę, gdy nagle się przewróciła.
-No nie! Wbiłam sobe kolec w nogę! Aii!
-Ciamajda - podsumoiwałem - i w dodatku kolec jest trujący - westchnąlem przeciągle
****
-Naiwniak- westchnęłam sztucznie
Wytarzałam się w trawie i wstałam
******
Klacz powiedziała jeszcze raz naiwniak i zahwiała się. Jak pijana.
-Nie mówiłem? - zapytałem, a klacz spojrzała na mnie z bólem i wściekłością
*****
Spojrzałam na kolec w przedniej lewej nodze. Moje oczy zmieniły nogę w kamień (Oczy bazyliszka) Kolec odpadł. Po chwili z noga znowu była normalna.
-Patrz i się ucz- powiedziałam bez przejęcia
*****
-Zauważyłaś może, że teraz nie możesz ruszać nogą geniuszko? - zaśmiałem się z głupoty klaczki - ty się ucz jak żyć kotku.
Już miałem odejść, gdy klacz chcąc za mną iść w czym przeszkadzała jej noga przewróciła się i jęknęła z bólu.
-Pomożesz mi czy będziesz tak stać? - zapytała oschle
****
Chyba nie wiedział co zrobić. W końcu przewrócił oczami i podszedł do mnie.
***
Podniosłem ją. Klacz zahwiała się znowu i upadła przygniatając mnie do ziemi.
-No świetnie - pomyślałem