środa, 27 lutego 2013

Ogłoszenie

Jupi! 18 i 25 lutego były urodziny alf. Ale mniejsza z tym... Od czasu choroby (owszem, już jesteśmy zdrowe) nie opiekujemy się stadem. Przyszło do nas kilkanaście nowych osób, Raya usunęła konto (czekamy na nowy nick!)... i wszystko się pomieszało. Nie orientujemy się, co teraz się dzieje w stadzie. Na pewno nie myślicie o tym dobrze, gdyż przychodziło do nas wiele skarg, od których tylko jeszcze straciliśmy chęci do zrobienia tu czegokolwiek. Ale stado nie upada, nie teraz, kiedy zdobyliśmy wyróżnienie w rankingu najlepszych stad stycznia. W lutym, niestety, nie dostaniemy się do stada miesiąca, nie zdobędziemy w takim stanie nawet najmniejszego wyróżnienia, gdyż inni nadal pracują.
Ale stado odrodzi się wraz z wiosną - bo wtedy wszystko nabiera kolorów :)

Pozdrawiamy
- Rose i Silver

piątek, 22 lutego 2013

Od Iriny - CD opowiadania Rubina

Nie odpowiadałam, zniecierpliwiony ogier w końcu tupnął.
-Zmuszasz mnie do mówienia, tylko po to, bym powiedziała ci coś niemiłego bądź objechała "jak psa"? - zapytałam chłodno.
Zdezorientowany ogier przekręcił głową.
-Więc daj mi święty spokój, dobrze wiem jaki jesteś. - wysyczałam przez zacisnięte zęby i odeszłam od niego. `Co za bezszczel`. Wpadłam na interesujący pomysł.
-Zobaczymy co tam u naszych porwańców. - szepnęłam sama do siebie i pobiegłam do granicy, gdzie zamieniłam się w węża.
Po kilkunastu minutach pełzania byłam przy naszych. Owinęłam się wokoło szyi Rose, klacz zaczęła wierzgać a ja syknęłam:
-Co ci się dzieje?!
-Irina?!
-A jak myślisz?

<Rose?>

Od Iriny CD opowiadania Balou

-Śpi się w takim banalnym miejscu, w czasie wojny? M, to ja się nie dziwię, że przyszedłeś wtedy taki nawalony - zadrwiłam ze śpiącego Balou. Cholera, strasznie go polubiłam.
-Mhm - wymruczał i się podniósł - Musisz mnie budzić?
-To jest przyjemność - parsknęłam po czym odeszłam, zostawiając Balou samego sobie. Rozdrażniony ogier pokłusował za mną.
-A co z Rose, Melodią, Snow'em i Anabelle?
-Rose już długo tam siedzi, Melodia przylizuje się przywódcy, Snow i Anabelle są zapewne pod czujnym okiem Rose, jakiś problem misiu?
-Czemu jesteś taką ignorantką?
-Bo jestem?
-Z tobą się nie da rozmawiać - kopnął mnie lekko.
-Da się, tylko trzeba umieć.
-Ciekawe kto umiał.
-Ollon, Catherine, Rose, Jacob, moi znajomi z bastionu, jakiś problem?
-Kim jest Ollon i co to jest basiton?!
-Bastion, jak coś. Taka szkoła, wybierali najzdolniejsze koni i kształcili ich żywioły, moce, dzięki temu mam teraz moc zmieniania się w zwierzęta.
-A Ollon? - dopytywał się z lekkim uśmiechem.
-Ollon to ojciec Catherine.
-Y?
-Mój dawny.
-Już nie jesteście razem?!
-Umarł - dodałam chłodno.
-Y... aha, przepraszam - odpowiedział nerwowo.

<Balou, pysiu? ^^>

czwartek, 21 lutego 2013

Od Rubina



Po mojej przechadzce odpoczywałem nad jeziorem . Irina piła wodę . Podszedłem do niej i spytałem :
- Cześć Irino , jak tam ?
Klacz nic nie odpowiedziała była wyraźnie rozzłoszczona , pomyślałem że dalej się na mnie gniewa za to że zarywałam doniej kilka tygodni . Spytałem znów :
- Gniewasz się na mnie za to że kiedyś próbowałem cię poderwać ? Jeśli tak to bardzo przepraszam .
Klacz znów nic nie odpowiedziała , a ja już znerwicowany spytałem ostatni raz :
- Irina , kobieto co się dzieje ?!

Irina ?



Od Balou - CD historii Iriny

Spojrzałem na nią. Domyślała się co do niej czuję.
- Słuchaj. Przepraszam za moje słowa. Ja mam po prostu dosyć. - powiedziałem Irinie.
Spojrzała na mnie zdziwiona. Nie oczekiwała przeprosin.
- Ale, o co ci chodzi ? - spytała
- Nie mam sił Irina. Już nie mam sił. - powiedziałem i odwróciłem się.
Ruszyłem galopem w stronę jednej z jaskiń zostawiając osłupiałą Irinę daleko za sobą.
***
Nie miałem sił. Odnalazłem kryjówkę klaczy. Zostałem kilka godzin z nimi. Spacerowałem między nimi i pomagałem. Późnym wieczorem ruszyłem w stronę jeziora. Wszedłem do wody. Cicho szumiące fale relaksowały mnie. Czułem się wolny i pełen sił. Niestety było to chwilowe. Tylko gdy wyszedłem na brzeg to wspaniałe uczucie zniknęło. Szedłem w stronę łąki przygnębiony. Nie miałem ochoty na nic. Spuściłem głowę. Zatrzymałem się na skraju łąki. Zacząłem skubać trawę. Po chwili położyłem się i zasnąłem.
***
Obudziło mnie lekkie uderzenie w grzbiet. Podniosłem głowę i rozejrzałem się. Koło mnie stała Irina. Delikatnie się uśmiechnąłem, a ona powiedziała :

<Irinko ?>

Od Snow

Ocknołem się przywiązany do drzewa.Udawałem , że nie.Po chwili zobaczyłem Rose.O!Melodia.Tylko czemu podlizuje się....Zdradziła nas!Właśnie podkochiwała się w przywódccty!Rose też była przywiązna.I Anabelle. Co oni z tym mają?Dobra , nic z ego trzeba pomyśleć , jak z tąd uciec.Pamiętać - Melodia zła , brzydkie konie też , Reszta - dobra.
Niestety , chyba ktoś zauważył , że się obudziłem.
-Obudził się!-Powiedział któryś z ogierów.
-Może się przydać!-Poweidział jezcze inny z nich.
-Zobaczymy.-Powedział jakiś w oddali i przybliżył się.
-Przyda się do cięższej pracy.Do zabawy mamy klacze.-Powiedział po zastanowieniu ogier.Brzydki ogier.
Oni je traktują jak zabawki!Tak nie może być!-Pomyślałem.A ogierów wykorzystują.
-Sprawdźmy , co potrafi!-Powiedział , któryś z tłumu.
Potem potrzedł do mnie.
-Najpierw pobijesz biczem , tę klacz-Wzkazał na Rose - Nie chcę się słuchać. Puźniej , zobaczymy.-Rozkazał mocnym tonem ogier.
-Nie!-Powiedziałam stanowczym głosem.Uszy miałem położone do tyłu.
-NIe chcę się słuchać?-Powiedział ze zdziwieniem.
Milczałam.W pewnym momęcie utworzył bicz z wody i zaczoł uderzać.Za pierwszym razem to nie bolała.Lecza za drugim trzecim , czwarty , rana zaczeła się pogłębiać.
Krwawiła mocno.
Wszyscy zaczeli się śmiać.
-I co , zmieniłeś zdanie ? -Zapytał się kary ogier.
-Nie.-Powiedziałem spokojnym głosem.
<Balou?>

*Sorry, jak dodaję drugi raz, po prostu trudno ogarnąć ;)

Od Marsa CD historii Lili

"To była piękna noc"-Pomyślałem. Zakochałem się.Teraz wiem , że Lili też.Ulżyło mi.No tak , teraz muszę wszystko wytłumaczyć.
-Wstawaj , śpiąca królewno-Powiedziałem czule.
-Wstałam już wcześniej.Wcześniej , niż ty.-Uśmiechneła się klacz.
-Opowiem ci o mojej historii.Muszę , bo nie będziesz wiedziała o co chodzi w tej przygodzie.-Powiedziałam z nie chęcią.
-Więc opowiadaj.O ile mnie nie zanudzisz mnie na śmierć.-Zaśmiała się.
-Dobrze.Więc gdy bardzo mały nie żyłem na wolności.Żyłem w stajni "Master".Nie wiedziałem , że to jest rzeźnia.Wszystkie konie były na łące , rozmnażały się.Miałem swoich przyjaciół.Było...Dobrze.Jednak co tydzień , jakiś koń znikał.Nie wiedziałem o co chodzi.Byłem zbyt mały.
Nadrzedł czas na mnie. Wtedy mama się dowiedziała o co chodzi.Od początku coś podejrzewała.Powiedziała:
"Uciekaj przez dziurę w płocie.Weź ze sobą wszystkie źrebaki.Znajdź stado , które Cię przyjmie.O nas , się nie martw."
Chcesz wiedzieć skąd to wszystko pamiętam?Napisała list , bo się tego spodziewała.Obiecałem sobie , że ich uratuje.Dla niektórych , za późno - wiem.Ale mam nadzieje , że większość przeżyje.-Powiedziałem ze smutkiem.
-Smutne-Powiedziała.
-To co , ruszamy?-Zapytałem z nadzieją.
<Lili?>


środa, 20 lutego 2013

Od Nirvany

Był mrok , zawsze o tej godzinie ( 20 : 00 ) wyruszałam na polowania . Tak , tak na polowania . Jestem pragnąca krwi innych stworzeń . Darky ( mój Rottweiler ) również był głodny więc pomyślałam że pójdzie ze mną . I tak zrobił . Szukaliśmy najlepszej zwierzyny ja jeleni, saren i łosi , a Dark Na mniejsze stworzonka . Po trzech męczących godzinach złapałam i zadusiłam kopytami jelenia . Było trudno nie dawał za wygraną ! Ale było warto napiłam się mojej wymarzonej krwi , wzięłam w zęby jego rogi i poszłam dalej a Darky za mną . Tym razem nie wróciłam do domu ale poszłam dalej dalej ... przed siebie . Mój Rottweiler wskoczył mi na plecy i ruszyliśmy w jeszcze ciemniejszą stronę świata . Mijały dni, tygodnie , miesiące i rok spadł już z kalendarza . A pewnego dnia byłam już na tyle wycieńczona że po prostu padłam pod gigantycznym drzewem i nie ruszałam się z tamtąd . Zasnęłam . Po kilku godzinach mojego snu obudziła mnie kara klacz wyglądała na agresywną i złą klacz coś takiego jak ja . Widziałam w jej oczach złość i nienawiść . Klacz powiedziała tęgim głosem :
- Witaj , kim jesteś ?
Jestem Nirvana . Jest w tym lesie jakieś duże zwierzę ? Chce mi się pić muszę krwi !!! - Odpowiedziałam
- Świetnie się składa , pójdę coś upolować a ty tu zostań .
Po kilku sekundach klacz wróciła z sarną w pysku i rzuciła mi ją .
Przedstawiła się jako Wolf Dark .
- Dzięki Wolf Dark ! Od razu lepiej !
Nagle przybiegł Neron i spytał się Wolf Dark kim jestem . Rzucił się na mnie i zaczął szarpać ponieważ miałam krew na pysku a Wolf Dark na nogach . Pewnie pomyślał że ją pogryzłam .
Klacz odgoniła go ode mnie i powiedziała :


WD?


Od Iriny: -5 ZR za przekroczenie granic stada podczas życia wolf dark
A, i ten, tutaj od polowań jest Wolfi.

Od Rose: Y, ten, Irinka ma rację :D
Tak, nadal jestem chora, ale nie wiem, czy Nirvana to nie jest przypadkiem kopia Wolf Dark ;_;
Nie przekraczaj granic stada. Tak, od polowań jest Wolfi, ale... ona się z nami raczej nie dzieli xD A zresztą, konie wolą trawę!! :D

Od Iriny: Alfo, porwana kochana! Irinka zawsze ma racje! :D

Od Iriny - CD opowiadania Balou

-Balou, czy ty się we mnie czasem nie podkochujesz? - zapytałam nie podnosząc głowy z jeziorka i dalej pijąc wodę.
Ogier zaskoczony pytaniem rozejrzał się nerwowo.
-No.. em... tylko - smędził (xd)
-Czyli tak - skubnęłam trawę i badawczo się mu przyglądałam.
Cofnął się, wydało się i zaśmiałam się głośno, chodź nie był to miły ton.
-A co z Rose? - zapytał zmieniając temat.
-Podobno mnie nie obchodzi - syknęłam.
-No przepraszam. - wydukał. - Ale to prawda.
Przewróciłam oczyma
-Różyczka jest dużą klaczą, nic się jej nie stanie.
-IRINA! - krzyknął poirytowany.
-Jeju, no przecież sama jej nie uratuję!
-To poproś kogoś o pomoc!
-Nie jestem ratownikiem, zajmuję się armią, mój drogi Balou.
-No w sumie, też fakt.
-Więc czego odemnie wymagasz? - ziewnęłam - Mamy trójkę szpiegów, podsuń Silverowi ten pomysł.

<Balou?>

Od Balou - CD historii Iriny


Spojrzałem na nią wściekły. Co ona sobie wyobraża ? Jest betą i niby wszystko jej wolno ? Zmusiłem się do spokoju. Spojrzałem na Silvera. Zmusił nas, żebyśmy do końca narady nie atakowali się wzajemnie.
***
Obudziła mnie kompletna cisza. Podniosłem delikatnie głowę. Dookoła mnie spały konie. Czyżby strażnicy też ? Podniosłem ją nieco wyżej i zauważyłem ich szepczących. Bezszelestnie wstałem i podszedłem do nich.
- Coś się stało ? - spytałem
- Kracyt uciekł, a ponadto porwano Snow i Anabelle.
Spojrzałem na nich zdziwiony. Odwróciłem głowę i spojrzałem na mój bok. Nie było na nim rany dzięki Apollowi. Uleczył mi ją i sprawił, że nie pozostało po niej śladu. Nagle usłyszałem cichy dźwięk. Moja pani mnie przywoływała. Ruszyłem kłusem w stronę wioski. Nagle jak z pod ziemi wyrosła Irina. Chciałem ją minąć, ale zastąpiła mi drogę.
- Znowu będziesz się włóczył ? - niemal warknęła
- Nie twoja sprawa ,,aniołku'' - odpowiedziałem równie niemiło.
- Masz zostać tu !
- Ani mi się śni !
- Jestem betą masz mnie słuchać !
- Jesteś tylko nieczułą klaczą. Nie obchodzi cię nawet własna alfa ! Nie masz serca ! Ja robię wszystko, żeby stadu nic nie groziło. Nie mogę spać po nocach, bo martwię się o Rose i Melodię ! A ty jesteś nieczuła i wredna ! - musiałem jej wygarnąć wszystko co myślałem.
Była zaskoczona, bo zwykle byłem spokojny i ciężko było mnie wyprowadzić z równowagi. Minąłem ją i pogalopowałem do wioski.
***
Właśnie wracałem do stada. Byłem cały spocony. Moja pani chciała pojeździć. Dobrze mi to zrobiło. Odprężyłem się i myślałem tylko o jeździe. Szedłem w kierunku wodospadu. Miałem pecha. Była tam Irina. Byłem gotowy ją przeprosić za moje zachowanie, albo nawrzeszczeć na nią jeszcze bardziej. Byłem w niej zakochany, więc dobrze ją znałem. Wiedziałem, że raczej będzie się kłócić. Obojętnie podszedłem do wodospadu i zacząłem pić wodę. I to ją najbardziej wkurzyło. To, że traktowałem ją jak powietrze. Nagle zaczęła :
- Wiesz Balou, ....

(Jeśli pani Iriny nie zatkało, to proszę, żeby dokończyła)

Od Lili - CD historii Marsa


Wcale nie spałam.Umiem czytać w myślach.
- Jaka ona piękna ! A jaka słodka ! - tak , to były jego myśli ! Zaśmiałam się po cichu ale on to usłyszał.
- A ty z czego się tak śmiejesz ? - zapytał wesoło.
- Z twoich myśli ! - odwróciłam się do niego - Przecież wiesz że mam taką zdolność ! A według ciebie jestem słodka i piękna - uśmiechnęłam się.Ogier spojrzał mi głęboko w oczy.Przybliżył się.Delikatnie zbliżył pysk i...pocałował mnie ! To był mój pierwszy pocałunek w życiu i - było cudownie ! Delikatnie odsunął głowę.Spojrzał mi głęboko w oczy.Ja również.Blask księżyca oświecał piękną parę zakochanych koni - tak właśnie wyobrażałam sobie mój pierwszy pocałunek.

< Mars , CD > 
---
Maciupki dopisek od Iriny: Fuj xD

Nowy członek - Nirvana






http://img.fotocommunity.com/Pets-Farm-Animals/Horses/Scaren-a20798329.jpg
Imię: Nirvana
Płeć: Klacz
Wiek: 4 lata
Cechy: Tajemnicza , nieposłuszna , skryta , zamknięta w sobie , bezlitosna
Stanowisko: Wypatrująca
Żywioł: Tajemnice
Moce: Czyta w myślach oraz nimi włada , oszałamia spojrzeniem , zawsze towarzyszy jej czarny Rottweiler - Darky
Partner: Wciąż czeka na ogiera który ją poskromi
Rodzina: Całą wymordowała oszczędziła tylko Matkę- Saharę i siostrę- Syberię
Historia: Urodziła się nad jeziorem złotych kopyt gdzie żyła bardzo długo ale w wieku 2 lat uciekła w ciemną stronę świata i zamieszkała w ciemnym lesie ( ponoć stadzie Białej Róży ) .
Właściciel: aniwa





wtorek, 19 lutego 2013

Od Marsa - CD historii Lili



 Ze smutkiem oglądałem , jak Lili się oddala.Mam .... Takie dziwne uczucie w środku.Tak jakbym..Się zakochał?Patrzyłem jak ucieszona rozmawia z mamą.Ze , smutkiem.Dlaczego ja nie mam tu rodziny?Odwruciłem się i....
-Buuu!-Powiedziała znajoma klacz.
-AAaaaa!-Powiedziałem odruchowo.Po chwili uśmiechnołem się.
-Chciałaś mnie wystraszyć na śmierć?-Zapytałem ze śmiechem.Po chwili śmialiśmy się oboje.
-A teraz , złaź z tego drzewa.-Powiedziałem.Przestraszyła mnie.Pierwszy raz mnie ktoś przestraszył!Wisiała na drzewie , jak nietoperz.Rozśmieszała , mnie akurat , gdy byłem smutny.To niesamowite.
-No przecierz , obiecałam , że będę obok Ciebie spać.Już mnie pytałeś!-Powiedziała.
-Rano , opowiem , Ci o przygodzie.-Powiedziałem.Rozmawialiśmy.Dosyć długo.Chyba do pierwszej nad ranem....O wszystkim rozmawialiśmy. Wytłumaczyła mi o co chodzi w wojnie.W końcu położyliśmy się na łące i próbowaliśmy spać.Ona zasneła pierwsza.Ja nie mogłem.Gdy na nią popatrzyłem była piękna.Po prostu piękna.
<Lili?>

Od Snowa - Załamanie Sercowe

Trochę rozmyślałem , nad tym co się wczoraj wydarzyło.Tak , stało się to , czego naprawdę , bardzo nie chciałem.Bardzo nie chciałem.Pokochałem dwie klacze Anabelle i Faith...Super.Po prostu świetnie.I to w czasie wojny!
Hm...Coś podejrzewam. Anabelle. Faith jej nie lubi a Anabelle nie lubi Feith.
A Rose została porwana.Wiem co zrobić.Wiem .Zrobię coś potwornego , ale chyba zadziała.

***

Ciekawe , co Snow sobie myślał.Czy to tylko dla niego "koleżanka?"."Przyjaciółka"?-Rozmyślała Anabelle. Nie , na pewno kocha tylko mnie.Klacz była na łące i piła wodę.Nagle , usłyszała , że coś się rusza w krzakach."Jakiś koń.Pewnie wróg".-Pomyślała i wróciła do poprzednich zajęć.Piła jeszcze trochę wodę i....Zemdlała.

***
-Podobno ktoś porwał Snow i Anabelle!-Powiedział nowy koń-Mars.
-Snow i Anabelle?-Zapytała Faith.
<Faith?>


Od Lili - CD historii Marsa


- A to już będzie niespodzianka ! To jak ? Zgadzasz się ?
- Okej.Ale jak wywieziesz mnie do jakiegoś lasu to...! - zaczęliśmy się śmiać.
- Dobra , wyruszamy jutro , z samego rana.Zgoda ?
- Ok.Będę czekać przy wodospadzie - odparłam i rozeszliśmy się.
Ja od razu pobiegłam do mamy , lecz nigdzie nie mogłam jej zaleść.
- Irina , nie wiesz może gdzie jest Crystal ? - spytałam miło.
- Nie - powiedziała oschle.
Podeszłam do Silvera i zadałam mu to samo pytanie.
- Poszukaj jej przy wodospadzie - odpowiedział z uśmiechem.
- Dziękuję - powiedziałam i pobiegłam nad wodospad.
Znalazłam ją pijącą trawę.
- Cześć mamo ! - zawołałam wesoło.
- Cześć kochanie - przyjrzała mi się dokładnie - No tak , błysk w oczach ! Opowiadaj , co się dzieje ?
- No bo ja...Ja się chyba zakochałam !
- Nic w tym dziwnego kochanie.Ja w twoim wieku już miałam chłopaka ! - uśmiechnęła się - a w kim się kochasz ? On też cię lubi ?
- 1. To Mars , ten nowy ogier tylko miesiąc starszy ode mnie.2 Nie jestem pewna ale chyba tak.Zaproponował mi jakąś przygodę.Podobno niebezpieczną.
- Idź z nim - odparła zamyślona.
- Myślisz nad czymś więc nie będę ci przeszkadzać - powiedziałam.
- No to pa !
- PaPa - odparłam.
Po drodze na łąkę zastanawiałam się o jaką przygodę chodzi Marsowi.
- Cóż , wkrótce się dowiem - pomyślałam patrząc na zachodzące słońce.

< Mars , CD >

Od Iriny

-Balou, ty na serio dałeś się, żeby nawalili ci ogiery z tamtego stada? - zapytałam go chłodno. Spojrzał na mnie poirytowany.
-Irino, dajże mu spokój - dodał Silver.
-To trzeba było się nie włóczyć samemu - odparłam - Ja cię żałować nie będę.
-Wcale od ciebie tego nie wymagam - odpowiedział.
-Tym lepiej dla ciebie.
-Nie kłóćcie się - krzyknął Silver.
-Nie wtrącaj się - najeżeni syknęliśmy równocześnie i ogier zamilkł.

<Balou, pokłócisz się jeszcze? ^^>

poniedziałek, 18 lutego 2013

Od Snow CD historii Anabelle


Po raz pierwszy tak bardzo się na kogoś wkurzyłem.
Jednak Faith nie chciała pójść.
-No idź!-Powiedziałem na granicy wytrzymałości.
-A bo co mi zrobisz?-Powiedziała Faith.Lubiłem ją.Bardzo.Jest jak przyjaciółka , ale mam partnerkę.Mam i ją kocham.O to , że powiedziała , że jest brzydka(mi się bardzo podoba) , doszła do granicy wytrzymałości.
Milczałem.
-Tak myślałam.-Powiedziała Faith.
-Możemy pogadać na osobności?-Zapytałem Faith.
-Tak.-Odpowiedziała.
Gdy już się wystarczająco oddaliliśmy , powiedziałem :
-Mam partnerkę.Nie wiedziałaś.Mogłaś się trochę wkurzyć , wiem.Ale , że powiedziałeś , że jest brzydulą!To sztyt wszystkiego!Możesz być przyjaciółką.Lubię Cię.Bardzo.Ale kocham tę jedyną.Na razie nie jesteśmy "oficjalnymi partnerami".-Powiedziałem.Dobrze , że się powtrzymałem i nie użyłem siły.Bardzo dobrze.
-Przepraszam , nie mogłam sie powtrzymać.-Odpowiedziała przepraszającym głosem Faith. Dobrze , że się wszystko ułożyło.
-Też przepraszam , za ten napad gniewu.-Przyznałem się.
Po rozmowie przyszedłem do Anabelle.
-Wszystko dobrze.Jesteśmy przyjaciółmi , ty - moją ukochanką.-Powiedziałem.
-To dobrze.-Powiedziała i "przytuliła się".(Tak "po ludzku".Po prostu ucieszyła się.
-To możę się poznacie od tej lepszej strony?Tak wszysko od począdku...-Zaproponowałem.
-Okey...-Powiedziały jednocześnie klacze.Dobrze , że wszystko się ułożyło.
<Faith lub Anabelle?>

Od Mars'a CD historii Lili



-Wiesz co?-Zapytałem.
-Co?-Odpytała.
-Lubię Cię.Jest już północ.Ja tu nie ma rodziny nie mam znajomych więc...-Zacząłem mówić.
-...Więc chcesz spać przy mnie?-Dokończyła Lili.Polubiłem ją.Bardzo polubiłem.Pierwszy raz spotkałem konia , który by mnie zrozumiał.W ogóle , to pierwszy koń , który jest blisko mojego wieku.
-Dokładnie.-Przyznałem.
-Moja odpowiedź brzmi....Tak-Lili się uśmiechnęła. W tedy na łące , myślałem o mojej wypowiedzi.Nie jestem nieśmiały tylko....Nie wiem!
-Podobno jest wojna.Je nawet nie wiem na czym to polega...Wytłumaczysz mi to?-Zapytałem z nadzieją w głosie.
-O ile nie zanudzę cię na śmierć....-Odpowiedziała klacz.
-Hm...Poczekaj , będę zgadywał.-Powiedziałem do Lili.
-Czy to coś...Złego?-Zapytałem.
-No...to zależy.Dla tych , co lubią krzywdzić tak , dla dobrych koni nie...Na przykład , dla mnie są złe.-Odpowiedziała.
-To trafiłem!Okey....Mam 5 szans.-Oznajmiłem.
-Hm...Czy to coś...Bolesnego?-Zapytałem
-Baaardzo bolesnego.-Odpowiedziała piękna klacz.
-Aha...Ał. Mnie jeszcze nigdy nic nie bolało....-Powedziałem z niechęciom.
-Dobra , koniec tematu.Masz ochotę przeżyć przygodę?-Zapytałem.Zaufałem jej.
-No nie wiem....A na czym ona będzie polegała?-Zapytała Lili.
-Na czym niebezpiecznym.-powiedziałem.
-Konkretnie?-Zapytała.
<Lili CD?>

niedziela, 17 lutego 2013

Od LIli

Spacerowałam spokojnie po terenach stada.Nikt nie atakował , było spokojnie.Dotarłam do wodospadu.Zobaczyłam tam nowego konia - Marsa.Spokojnie pił wodę.Podeszłam bliżej i również się napiłam.Wtem ogier podniósł się i powiedział :
- Hej , ty pewnie jesteś Lili.Ja nazywam się Mars.
- Tak , nazywam się Lili.Przepraszam , za to co teraz powiem ale nie wyglądasz mi na dorosłego konia ? Ile masz lat ?
- Mam 11 miesięcy.A ty ?
- Ja 10.Może przejdziemy się na polanę ?
- Chętnie.A oprowadziłabyś mnie po stadzie ?
- Jasne - odparłam i ruszyliśmy.
Po drodze rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim - o naszej historii , o nas i nawet o pogodzie.W końcu zwiedziliśmy wszystko.Byliśmy na łące.
- Miło mi się z tobą rozmawia - powiedziałam i uśmiechnęłam się miło.
- Mi z tobą też - odparł i odwzajemnił uśmiech.
Potem położyliśmy się na trawie i rozmyślaliśmy - każdy z nas o czymś innym.Nagle ogier podniósł się i powiedział :

< Mars , co powiedziałeś ?? >

Od Balu

Od czasu oddania Melodii tamtemu stadu byłem strasznie nerwowy. Mimo, że wzmocniliśmy warty i byliśmy bardziej ostrożni nie mogłem pozbyć się tego dziwnego lęku. Żeby mieć pewność, że stadu nic nie grozi, urządzałem samotne patrole. Strażnicy, Irina i Sliver nie przeszkadzali mi w tym. Wiedzieli, że jestem na granicy załamania nerwowego. Bardzo martwiłem się o Rose i Melodię. Dzisiaj również poszedłem na obchód. Na skraju lasu zauważyłem cień. To był ogier, którego wcześniej widziałem. Był z tamtego stada. Zaszedłem go od tylu i chciałem zaatakować, ale silne uderzenie w głowę pozbawiło mnie przytomności. 
***
Gdy się ocknąłem, wokół mnie było 8 ogierów. Śmiali się z czegoś. Próbowałem się poruszyć, ale miałem związane nogi. Jeden z ogierów podszedł do mnie.
- Gdzie Kracyt ? - jego ton był ostry.
Milczałem. Gdy tylko ogier pochylił się nade mną, rzuciłem się na niego. Pętla na mojej szyi, której wcześniej nie zauważyłem, gwałtownie zacisnęła się, a linka od pętli pociągnęła mnie do ziemi. Gdy moja głowa uderzyła o ziemię pętla poluzowała się na tyle, żebym mógł swobodnie oddychać.
- Pytam po raz ostatni, gdzie Kracyt ? - wrzasnął ogier.
Milczałem. Ogier stworzył bicz, który mnie uderzał. Po każdym uderzeniu powstawała podłużna rana, która bardzo bolała. Kiedy miałem cały bok poraniony, przestał.
- Nic nie mówisz ? Tym gorzej. Przywódca się tobą zajmie. - i znowu poczułem ból w głowie. 
Zemdlałem. Znowu.
***
Obudził mnie gwar wokół. Podniosłem głowę i zauważyłem, że nie mam pętli na szyi. Obok mnie przywódca tamtych koni wrzeszczał na nie. Rozejrzałem się. Wokół było pełno brzydkich ogierów. Poruszyłem się. Mój bok piekielnie bolał. Miałem wielką ranę,z której płynęła krew. Mój ruch zwrócił uwagę przywódcy. Podszedł do mnie.
- Gdzie Kracyt ?! - niemal warknął
Milczałem. Gniady ogier kopnął mnie w ranę. 
- Pytam : gdzie Kracyt ?!
- Nie dowiesz się tego ode mnie. 
Stworzył bicz i zaczął mnie nim uderzać. Milczałem. Bólem mnie nie zmusi. Spojrzał na mnie z lekkim podziwem.
- Może ona cię przekona. - powiedział
Spojrzałem we wskazanym kierunku i zobaczyłem Rose. Spojrzałem z niepokojem na przywódcę. Bicz zawisł teraz nad Rose. 
- Dobrze ... Co chcesz wiedzieć ? - przełamał mnie
- Gdzie Kracyt ?
- Nie wiem. Oddałem go pod straż . Nie wiem gdzie go zabrali.
- Kłamiesz !
- Nie. Nic więcej nie wiem.
***
Gdy od nas odeszli, spojrzałem na Rose.
- Chcesz się napić ? - spytałem
- Jak ? - szepnęła
Użyłem mocy i tuż przy jej pysku powstała mała kałuża. Chciwie wypiła całą wodę.
- Muszę stąd uciec.
- Nie da się. - smutno odpowiedziała Rose
Znowu użyłem mocy. Tylko, że tym razem ognia. Moje więzy spłonęły. Próbowałem uwolnić Rose, ale moja moc była za słaba.
- Uciekaj. Melodia mnie uratuje. - rozkazała Rose
Wzniosłem się w powietrze i uciekłem. Byłem zły, że nie mogłem pomóc Rose i że musiałem uciec. Alfy musiałem słychać.
***
Wylądowałem niedaleko naszej łąki. Gdy wynurzyłem się z krzaków strażnicy stanęli w pozycji gotowej do obrony. Kiedy mnie rozpoznali rozluźnili się i zaprowadzili do Iriny i Slivera. Gdy zobaczyli w jakim jestem stanie powiedzieli :

(<Sliver>, dokończ)

Od Shanti - CD historii Figa

- Naprawdę nie musisz... - odpowiedziałam.
- Ale chcę ci pomóc. - powiedział pewnie. - I tak nie mam co robić.
- A wojna? Tam powinieneś pomagać. - zamyśliłam się.
- To nie jest najpilniejsze, a poza tym jest dużo walczących koni, jeden więcej nic nie wskóra. - pokręcił głową. - Nie martw się.
Westchnęłam przeciągle. W czasie rozmowy obudziły się źrebaki. Patrzyły na Figa nieufnie.
- Wea, Mefisto - to jest Figo. - wyjaśniłam szybko. - Pomoże mi się wami opiekować.
- Cześć, maluchy. - uśmiechnął się ogier.
- Ale to nie jest nasz tata! - sprzeciwił się Mefisto.

< Figo? >

Od Łaty

Podobno taki ogier imieniem Apollo coś do mnie czuje! Tak się cieszę. Dawno nie zaznałam prawdziwej przyjaźni a miłości tym bardziej. Postanowiłam zapytać Rose czy wie gdzie jest Apollo.
- Hej Rose!- zawołałam.- Wiesz może gdzie jest Apollo? 
- Chyba nad wodospadem.- powiedziała miłym tonem Rose.- Nie jestem pewna ale możesz iść zobaczyć.
- Dobra dzięki. Już tam biegnę. Jeszcze raz Ci dziękuję.
- Nie ma za co.- powiedziała zaciekawiona moim zachowaniem Rose.
Nad wodospadem naprawdę zastałam Apolla. Tak się wstydziłam, że nie mogłam do niego podejść.
- Cześć Apollo.- zaczęłam.- Co tam u Ciebie?
<<?Apollo?>>

Od Anabelle

Spacerowałam nad wodospadem szukając mojego partnera , Snow.Znalazłam go pijącego wodę.
- Cześć.
- Witaj kochanie ! - powiedział i ucieszył się na mój widok.
Chwilę rozmawialiśmy.
- Może pobawimy się w chowanego ?
- Dobrze , ja liczę ! - odparł z uśmiechem.
Schowałam się za krzakiem niedaleko drzewa przy którym stał Snow.
- 1 , 2 , 3 - usłyszałam liczenie mojego partnera.
- Hej Snow ! - usłyszałam głos tej nowej.
- Cześć.
- Możemy pogadać ?
- No bo ja... - mówił.
- To dobre że masz czas - odparła.Nie wychodziłam z kryjówki.Chciałam usłyszeć dokładnie ich rozmowę.
- Dobra , mów ale szybko.
- No więc...Jesteś bardzo miły , odważny i przystojny.
- Do czego zmierzasz ?
- Mam pytanie : Czy chciałbyś być moim partnerem ?
Już miałam wyskoczyć z krzaków ale chciałam usłyszeć odpowiedź.
- To ty nie wiesz ? Ani ! Gdzie jesteś ?! - usłyszałam.
Wyszłam z krzaków.
- Tak ?
- To jest Faith.Faith , poznaj Anabelle.
- Mogę cię prosić na słówko ?
- Jasne + odeszliśmy na odpowiednią odległość.
- Tak ?
- Słyszałam waszą rozmowę.Ona chce być twoją partnerką.Zróbmy jej jakiś kawał.Co ty na to ?
- Wchodzę w to - powiedział a potem dokładnie omówiliśmy strategię.
- To co Snow ? Zgadzasz się ? - spytała kusząco Faith gdy tylko nas zobaczyła.
- Nie.Nie podobasz mi się ! Zrozum. - Snow nie postąpił według planu.Ale cóż , to też było niezłe.
- Ale...jak to ?!
- No tak to.Jesteś dobrą koleżanką , ale nic do ciebie nie czuję.Kocham Anabelle i tak pozostanie.
- Co ?! Tą brzydule ?!
- Jak śmiesz tak do niej mówić ! Wynoś się !

< Snow , CD ? >

Od Snow - Cd historii Faith

Freszcie dotarłem z nią na łąkę.

-Ale tu pięknie!Pierwszy raz ktoś mnie zaprowadził w takie miejsce.-Przyznała Feith.
-Naprewdę!Ale...Jesteś taka...Fajna.-Snow chciał dokończyć inaczej.Tak naprawdę to ją...Kochał.Kochał też Anabell.Anabelle jest romantyczna.Za to Faith ma poczucie humoru.
-Naprawdę tak myślisz?-Zapytała Klacz.,
-Myśle nawet więcej...-Powiedziałem , nieprzytomny.
-What?-Zapytała Faith.
-Co?A...nic , nic.Zamysliłem się.-Powiedziałem w obronę.
-AHA!-Krzykneła.Czyli Snow , coś do mnie czuje , ale kocha też inną.Kurcze...Ja go też zaczełam lubić.....
-Co "aha"?-Zapytałem , z przerażeniem.
-Poczekaj!Coś słyszę....-Powiedziałem.Tak , ze mnie jest żartowniś , ale nie żartowałem.
-Yhy...Żartujesz ze mnie.-Podejrzewała klacz.
-Naprawdę!-Powiedziałem.Po tych słowach , odwruciłem się z wyrazem "Foch Foever".
-Faith...NO weź....-Powiedziałem.Ale nikt nie odpowiedział.
-Faith?-Zapytałem z przerażeniem.
Odwruciłem się.Wróg ją zagiera.Przykleił jej taśmę.NIe mogła więc krzyczeć.
-Odłuż ją!-Rozkazałem z groźbą.
-A bo co mi zrobisz?-Zapytał wróg.Był dość młody. Spodziewałem się innego efektu.
-A to!-Zatrzymałem czas.Zrobiłem to pierwszy raz.O rzymuje się!Udało się!Z lodu zrobilem klatkę.Faith....Niestety też w niej była.Hm..Nic z tego.Trzeba to załatwić Po staremu.Wróciłem na swoje miejsce i odczasowałem czasTak , wiem dziwnie to zabrzamiało.
-Chy?No co mi zrobisz?-Zapytał Groźniejszym tonem.Był cły czarny.Oczy też miał czarne.
-Wypowiem pojedynek.Ty i ja.Zero sztuczek.Główną nagrodą będzie ona.
Kopytem wzazałem na Faith.
-Zgoda.Ale jak będziesz kombinował , to zrobię z ciebie saszłyk.
-Zgoda.Można używać magii.-Oznajmiłem.
-Teraz ją odłóż.-Powiedziałem.
Dziwne...Posłusznie ją odłożył.
-Uwaga...Start.-Powiedziałem spokojnie.Szybko wykonałem pierwszy ruch.Postać była w kapturze.Ugryzłem ją w pysk .Krwawił.W tedy on , kopną mnie w lewe kopyto.Idzie z godnie z planem.Zaraz po tym zatrymałem czas.Mogłem to zrobić szybciej , ale lubię się czasem pobawić.Zrobiłem klatkę z lodu.Jeszcze kłódkę.
Po chwili od - trzymałem czas.
-Ał!Gdzie ja...Ty zdrajco! To miało być w pojedynkę!-Powiedział , jednocześnie kaptur mu spad.Jej spad.
-Użyłem magii.Wolno było.-Powiedziałem z uśmieszkiem na twarzy.
<Faith?>

Nowy koń! Mars





















Imię : Mars
Płeć : Ogier
Wiek : 11 miesięcy
Cechy : Odważny , zwinny , lubi spinać się na drzewa , trochę nie śmiały , utalentowany , lubi zwierzęta
Stanowisko : Wojownik
Żywioł : rośliny i zwierzęta
Moce : Rozmawia z roślinnością , Potrafi pluć jadem , czyta w myślach
Partner : Szuka , podoba się jemu Lili
Rodzina : Całą zamordowano
Historia : Długo szukała rodziny , aż znalazł Stado Białej Róży
Właściciel : Husky321

Od Figa - CD historii Shanti

-Współczuje-Powiedziałem-Może pomogę Ci na okres wojny z maluchami.
-A możesz?-Zapytała klacz
-No pewnie.-Odpowiedziałem Shanti
-Dzięki Figo-Powiedziała klacz i usmiechnęła sie
-Nie ma za co.-Powiedziałem
Klacz spojrzała na mnie z uśmiechem
***************Następnego dnia***********************
Wstałem i poszedłem według umowy do Shanti.
-Cześć-Powiedziałem szeptem, bo Wea i Mefisto nadal spali.
-Hej-Odpowiedziała klacz
-Według umowy przyszedłem.-Powiedziałem. Klacz odpowiedziała :
-...

(Shanti?)

sobota, 16 lutego 2013

Przeprosiny

Już od paru dni nie były dodawane żadne posty na blogu. Czemu? Obie założycielki chorują na grypę. Musza leżeć, a nie siedzieć przy komputerze '_' Mimo to obiecują, że wszystkie zaległości zostaną prędzej czy później wstawione. To może jeszcze trochę potrwać. Jeśli zależy wam na jak najszybszym wstawieniu opowiadania, prześlijcie je do użytkownika Raya (bety).
Nie martwcie się!
- Rose i Silver

środa, 13 lutego 2013

Od Shanti

Jest wojna... Okropne czasy, a ja urodziłam - i to do tego bez partnera. Mooldvar... Jeszcze nie otrząsnęłam się od czasu jego odejścia. Wszystko mnie przygnębiało, tylko nie fakt, że dochowałam się potomstwa. Bałam się o nie bardzo, tylko one mi pozostały. 
Nie walczyłam jeszcze z atakującym nas Stadem, ponieważ byłam w ciąży. Nie wiedziłam nawet jakie są postępy w walce. Teraz powinnam zacząć, ale nie mam co zrobić ze źrebakami. Jestem kompletnie bezradna.... 
- Mamo, a gdzie jest reszta Stada? - zapytała się mnie Wea, kiedy byłam z nią i Mefistem w "schronie".
- Walczą... - odpowiedziałam przygnębiona. 
- A dlaczego? - zaciekawił się Mefisto.
- Jest wojna, mały. - trąciłam go nosem. - Ale nie przejmujcie się. Wszystko sie poukłada.
W tym momencie podszedł do nas Figo...
- Cześć Shanti... Co u ciebie? - zapytał nieśmiało.
- Kiepsko. - westchnęłam. - Chyba sam widzisz....

< Figo? =) >

niedziela, 10 lutego 2013

Od Faith - CD historii Snow

- Naprawdę nie wiedziałam że koń może być tak przyjacielski. Bo wiesz, nigdy nie miałam z żadnym kontaktu... To znaczy miałam, ale tego nie pamiętam...
- To teraz już wiesz - odparł Snow.
- Tak, wiem.
- Chcesz zobaczyć inne miejsca? Mogę cię oprowadzic jeśli chcesz. 
- Dobrze. 
Szliśmy długo kierując się na wschód. Niebo było jasne. Gdzieniegdzie błąkały się pojedyncze obłoki. Tak zagubione jak ja. Postanowiłam dowiedzieć się nieco więcej. Zaczęłam czytać w jego myślach.
" Muszę przygotować się na to, co nadchodzi. Na wojnę."
Wojna? Nie mogłam sobie tego uświadomić. Jako wojowniczka muszę walczyć. Postanowiłam być przygotowana na wszystko. To dlatego wszyscy podchodzili do mnie z dystansem. Teraz mam szansę. Szansę na udowodnienie, że będę godnym członkiem Stada Białej Róży. 

Dotarliśmy na miejsce. Była to wielka, zielona łąka. 

<Snow?>

Od Silvera (pisała Rose xD) - CD historii Daredevila - Plan z Melodią

Uśmiechnąłem się. To była pewna chwila przebłysku. Rzadko taką miałem, czasami mówiono o mnie o beznadziejnym śpiochu, który w ogóle nie myśli, a teraz doznałem olśnienia.
- Oni chcą wszystkich klaczy, jak to ogiery... Nie oddamy im ich, owszem, ale...
- Ale? - nie mógł się doczekać Daredevil
Popatrzyłem na niego.
- Oddamy im jedną!
Wystawił gały na wierzch i w ten sposób próbował mi udowodnić, że jestem wariatem.
 - Zwariowałeś?!
Zaprzeczyłem głową.
- Która klacz jest u nas wojowniczką.
Zaczął jąkać:
- No... Na przykład Melodia. Melo... Ale i tak co z tego?! Nie wyślemy żadnej klaczy!
Zirytowałem się.
- Ty nadal nie wiesz o co mi chodzi!
Przewrócił oczyma.
- A więc słucham, panie... Heh, panie. Gadaj.
***
I plan został wreszcie zaakceptowany. 
Przed spełnieniem go, przytuliliśmy Melodię i życzyliśmy jej szczęścia. Przed wejściem w obcy nam las (nie tą część, gdzie mieszka WD), spojrzała na ziemię, powtórzyła sobie, że da radę. 
Przystąpiliśmy do akcji. Razem z Daredevilem złapaliśmy Melodię za grzywę i przyprowadziliśmy do przywódcy. Rzuciliśmy nią. W tej chwili specjalnie, żeby wyjść na słabą, udawała, że z braku siły nie potrafi się podnieść. Była tuż pod nogami przywódcy, który spojrzał na nią beznadziejnie.
- Tylko jedna?
Zastanowiłem się.
- Ale za to najlepsza. Dla ogierów zrobi wszystko. Zresztą, to może być początkowy towar.
Potaknął zainteresowany moimi słowami. Kopnął lekko Melodię, każąc jej wstać i zapytał o jej imię.
- Piękne... - powiedział z podnieceniem i diabolicznym spojrzeniem.
Próbował się do niej przytulić. Przypomniawszy sobie o planie, szeptała do niego:
- To ty jesteś tym przystojnym przywódcą? - zaczęła go okrążać. Jej nogi pracowały wolno i namiętnie. Głowę specjalnie zniżyła, patrzyła na niego kusząco. - Pójdziemy na twoje tereny, a tam powinniśmy odkryć coś nowego...
Patrzyłem na to zniesmaczony. Ten ogier naprawdę w to uwierzył!
Daredevil mruknął do niej i powiedział surowo:
- Weź tą głupią klacz! Do niczego nie jest nam potrzebna. Jest za słaba!
Rzuciwszy to, odbiegliśmy. Tak samo jak oni, z nową zdobyczą. Co teraz czeka Melodię?
***
Marsz do nowego terenu był dla niej wyjątkowo męczący. Przez ten cały czas pozostałe konie próbowały ją poderwać czy polizać. Gdy przywódca nie patrzył, ona jednak odsuwała się, z trudem nie spierając go na kwaśne jabłko. 
Nagle usłyszała hałasy.
- Tu jest nasza osada, nasza łąka... - próbował zaimponować jej wielki ogier. 
Podniosła głowę. Było tu wiele brzydkich koni, wszystkie płci męskiej. I przy jednym z drzew, na piaskowym terenie... Rose! Siwa klacz alfa!
Stanęła dęba i chciała do niej pobiec. Ale plan...
Wszyscy patrzyli na nią dziwnie. Przeprosiła i została zaprowadzona do miejsca, gdzie stała Rose.
- Znasz ją skarbie, prawda? - mówił duży, przybliżając swój pysk do jej pyska. 
- Tak. Nędzna i wścibska alfa... Mam nadzieję, że niedługo zginie - polizała go. Zareagował na to tak, że omal nie zaciągnąła mnie do dalszej części lasu, ale powiedziała:
- A co tak naprawdę zamierzacie z nią zrobić?
Teraz zaczął zaczepiać Rose. A ona stała zdziwiona. Nie miała siły karcić jej wzrokiem, po prostu patrzyła na nią tak... z takim zawiedzeniem.
- Myślę, że jeszcze się do czegoś nada. Klacz to klacz! Wezmą ją później moi chłopcy.
Potaknęła. Po jeszcze kilku chwilach omawiania paru spraw, powiedział:
- Lubię takie klacze, jak ty. Delikatne, ale zarazem i ostre dla ogierów. Myślę, że ci się tu podoba, prawda? Raczej nie uciekniesz, piękna.W przeciwieństwie do tej nędznej szmatki, nie zostaniesz do niczego przywiązana. Będziesz spała na mojej części łąki. Przy mnie.
Z niechęcią (oczywiście, nie dała tego po sobie okazać) zgodziła się dorzucając, że będzie czekała na tą chwilę.
Została sama z alfą!
- Co ci się stało?! - krzyknęła na Melodię. - Jak śmiesz nazywać tak swoją alfę?
Uciszyła ją.
- Cicho! Wysłał mnie tu Silver i Daredevil.
Zdziwiła się.
- Czemu? 
Zniżając głos, szepnęła:
- By cię uwolnić... Udaję zakochaną w przywódcy, by przy mnie osłabł. A gdy będziemy sami... Ciach! Pokonam go.
Chciała coś powiedzieć, ale zauważyła idącego przywódcę ze swoimi końmi z tyłu. Rose więc wczuła się w rolę i zawyła z bólu.
- Co się tu dzieje? - od razu przybiegł, patrząc szczególnie na nowo poznaną. 
Alfa poruszyła się. Lina naprężyła się.
- Ona mnie męczy!
Zrozumiała.
Podeszła do dużego.
- Przezwała cię od beznadziejnych... Musiałam ją przecież skarcić... Jak ty... - szepnęłam mu do ucha. Słyszała zafascynowanie ogierów z tyłu. No nie, jeszcze oni zaczęli widzieć w niej to, co przywódca.
- Wyruszamy na wyprawę, szukać nieposłusznych koni i pegazów z naszego stada... Czeka ich teraz kara śmierci.
No tak, to ci, co do nas kiedyś przyszli, pomyślała.
- A więc chętnie tam pójdę... - mrugnęła do wszystkich i zaczęła podążać za resztą.

----
1. To opowiadanie za Silvera naprawdę pisała Rose xD
2. Plan chyba jest łatwy. Jak to powiedziała Melodia: "By cię uwolnić... Udaję zakochaną w przywódcy, by przy mnie osłabł. A gdy będziemy sami... Ciach! Pokonam go."
3. Może jutro to zrobi. 

Od Snow - CD historii Faith

-Cóż...No , nie masz.Rose na pewno Cię przyjmie.Chodź , oprowadzę Cię.-Powiedziałem do klaczy.Jest , ładna.
-Ale obserwuj , ją.-Powiedziała Irina.
-Ok.Chodź...Faith?-Zapytałem ją.
-Tak , skąd wiesz?-Zapytała.
-Bo , umiem czytać w myślach.Zaprowadzę Cię , nad jezioro.-Oznajmiłem.
-Ja też!Tylko mam problem...Jest wiosna jest gorąco a ja....nie umiem pływać.-Z niechęcią powiedziała klacz.
-To Cię nauczę.Jest to...Bardzo proste.Szybko się nauczysz.-Uśmiechnołem się.
-NO nie wiem...Zależy , od tego , czy mnie przekonasz.-Powiedziała Faith.
-Już Cię przekonałem.Lubię te moc!-Ucieszyłem się.
-W cale nie.Kłamiesz!-Powiedziała.
-To poważne zarzuty!-Powiedziałem ze śmiechem.
-Czyli twierdzisz , że nie?-Zapytała.
-Nie , nie, kłamie , kłamie.Tylko mówię , że to poważne zarzuty.-Powiedziałem śmiechem.Po tych słowach śmialiśmy się oboje.
Nagle Faith powiedziala:

<Faith?_

Kornelle urodziła!

Kornelle urodziła 2 piękne źrebaczki! Gratulujemy!

A oto jej pociechy: 



















Imię: Amber
Płeć: Klacz
Wiek: niecały miesiąc
Cechy: Miła, przyjazna, zakręcona, skoczna, łatwo się zaprzyjaźnia
Stanowisko: za młoda
Żywioł: za młoda
Moce: Uzdrawianie
Partner: za młoda
Rodzina: Mama Kornelle Ojciec Szafir Siostra Ashley
Historia: Urodziła się w stadzie Białej Róży.Na razie jej otoczenie to tylko rodzice i rodzeństwo.Nie poznała jeszcze terenów , ograniczeń.Jak na razie niczego się nie boi i cieszy się życiem.

Właściciel: Maja2081

















Imię: Ashley
Płeć: Klacz
Wiek: niecały miesiąc
Cechy: szalona , zakręcona , lubi przygody , piękna , urocza , odważna , śmiała
Stanowisko: za młoda
Żywioł: za młoda
Moce: Bariera ochronna
Partner: za młoda
Rodzina: Mama Kornelle Ojciec Szafir Siostra (tu wpisz imię źrebaka)
Historia: Urodziła się w stadzie Białej Róży.Na razie jej otoczenie to tylko rodzice i rodzeństwo.Nie poznała jeszcze terenów , ograniczeń.Jak na razie niczego się nie boi i cieszy się życiem.
Właściciel: misia.konie


Shanti urodziła!

Shanti urodziła 2 piękne źrebaki! Gratulujemy!

A oto jej małe pociechy :















Imię: Mefisto
Płeć: Ogier
Wiek: Niecały miesiąc
Cechy: Odważny, posłuszny, ruchliwy, uwielbia skakać, mądry, kochany, z nim nie sa się nudzić
Stanowisko: Za młody
Żywioł: Za młody
Moce: Przewidywanie przeszłości
Partner: Za młody
Rodzina: Mama - Shanti, tata - nie zna (Mooldvar), siostra - 
Historia: Urodził się w Stadzie Białej Róży, w zimię. Na początku nie rozumiał gdzie jest i dlaczego jest tutaj tak dużo koni, ale po trochu zaczął się oswajać z otoczeniem i pojmować sytuację.
Właściciel: Jessica19























Imię: Wea
Płeć: Klacz
Wiek: Niecały miesiąc
Cechy: Spokojna, wrażliwa na cudzą krzywdę, wiecznie zamyślona, przyjazna, uśmiechnięta, ciekawska, wstydliwa
Stanowisko: Za młoda
Żywioł: Za młoda
Moce: Czyta w myślach
Partner: Za młoda
Rodzina: Mama - Shanti, tata - nie zna (Mooldvar), brat - Mefisto
Historia: Urodziła się w Stadzie Białej Róży, w zimę. Nigdy nie poznała swojego taty, ale bardzo ją ciekawił. Przywiązała się do swojego brata, Mefista i od początków swojego życia zawsze przy nim była.
Właściciel: Jessica19